Pendragon

Kiedy Arisa wyszła zostawiając mnie z aniołem, zacząłem się zastanawiać co dalej. Wiedziałem, że chwilowo musimy się zająć Liranne no ale co dalej? Jakby nie patrzeć, to sam pobyt elfki w moim królestwie był dość ryzykowny a tu taki mały, wystraszony anioł, którego nie mogłem zbytnio zostawiać samego.
*Coś wymyślisz, w końcu to jakby twoja rodzina.* powiedziałem sam do siebie w myślach i mnie olśniło. Postanowiłem po powrocie zbudować dom. Najzwyklejszy dom, do którego chciało by się wracać, gdzie można by siedzieć bez obaw, gdzie Liranne i Michael mieli by namiastkę rodziny, gdzie zamiast pieska z budą w ogrodzie byłby gryf, którego w sumie mogli by traktować jak konia.
Sam nie wiedziałem kiedy, ale jakoś tak wyszło, że zamiast siedzieć obok chłopca i trzymać go za rękę, położyłem się obok niego i zasnąłem przytulając się.

- Śpi Pan?- usłyszałem nagle cichy szept.
- Em...Jak gdyby, ale co się stało? Nie mów do mnie Pan tylko Pendragon, wcale taki stary nie jestem.- powiedziałem z uśmiechem siadając na łóżku.
- Mogę dostać trochę wody? Chce mi się pić.- powiedział chłopiec patrząc na mnie dziwnym wzrokiem.
- Pewnie.- odparłem podając mu pełną szklankę a on nagle zachichotał, co było dla mnie wielkim zaskoczeniem.- Eee... Coś nie tak?
- Nie, ale śmiesznie wyglądasz.
- Dlaczego?- zdziwiłem się.
- Masz dużo piórek we włosach, no i masz je kolorowe.- odparł z uśmiechem.
- Kolorowe piórka?- zdziwiłem się i zacząłem wytrzepywać włosy.
- Nie, włosy! Masz czerwone końcówki i czarną resztę.
- Że jak?! - zdziwiłem się wyskakując z łóżka, po czym poszedłem do lustra.- Co to jest?!- walnąłem próbując jakby palcami ściągnąć dziwną barwę z włosów. Mały miał niezły ubaw.
- Nie wygląda źle, trzeba się tylko przyzwyczaić.- powiedział odkładając szklankę.
- Masz racje.- powiedziałem przekonująco, chociaż wiedziałem, że coś jest nie tak.
- Gdzie ta Pani?
- Arisa? Poszła odetchnąć świeżym powietrzem. Ej! Która godzina? Chole...- urwałem ze względu na małego. Był już prawie wieczór a mi się nieźle przysnęło.- Zaczekaj tu na mnie, dobrze?
- Ale... sam?- zapytał maluch z przerażeniem.
- Zrobimy tak. Wszystko co niezbędne do przeżycia masz tutaj, czyli jedzenie picie i inne takie, ja zamknę cię zaklęciem i nikt ani nic tutaj nie wejdzie. Ty jednak będziesz mógł w każdej chwili wyjść, dobrze? A ja pójdę po Arisę. Chce ci się wymiotować?
- Nie, jest dobrze. Ale się pospieszycie?
- Oczywiście. Zrobię to jak najszybciej. Prześpij się jeszcze.- powiedziałem głaskając go po głowie.
- Ale na pewno nikt tu nie wejdzie?
- Na pewno. A teraz śpij.
- No dobrze.- mruknął z wahaniem kładąc się.
Poczekałem chwilę i rzuciłem odpowiednie zaklęcia, po czym bezszelestnym wampirzym sprintem wybiegłem na poszukiwania Arisy. Widok na górze mnie zaskoczył. Wszędzie leżeli pomordowani marynarze i kilka jakichś dziwnych stworów a elfki nigdzie nie było! Przespałem taką bitwę...
Nagle usłyszałem dziwny plusk. Błyskawicznie wdrapałem się na bocianie gniazdo i rozejrzałem dookoła. Plusk wydawała syrena płynąca obok statku. Była jedyną żywą duszą jaka mogła wiedzieć co się tu stało. Zeskoczyłem z góry i przysiadłem gdzieś na dziobie statku. Okazało się, że to znajoma syrena.
- Natsumi, długo tak płyniesz?- zapytałem wychylając się.
- Może byś to zatrzymał co? Jak tak dalej popłyniesz to się wpakujesz w nieciekawą sytuację.
- Dlaczego niby?- zapytałem dziwiąc się.
- Ci idioci, którzy mieli was zawieźć Bóg wie gdzie pakują cię na samobójstwo! Zatrzymaj ten statek! Ta banda kretynów mi nie wierzyła, i widzisz jak skończyli. Mogę spłacić dług wdzięczności, czy mam się tak uganiać jeszcze za tym statkiem, co?
- Nie no...- mruknąłem nieco speszony.
- To mnie na pokład wciągnij!- zakrzyknęła.
- No w sumie...- mruknąłem wzruszając ramionami.
Kiedy syrena znalazła się na pokładzie, od razu dałem jej bluzę. Wywróciła oczami coś tam sobie mrucząc pod nosem ale nie protestowała.
- Więc, co tu się stało? Ale tak w skrócie. Dużym skrócie.
- W dużym skrócie, to te śmierdzące rybole w obstawie Krakena zabrały kilka osób z tego statku, w tym kobietę.
- Gdzie się udali?
- Do podwodnego miasta a gdzie by mieli niby.- mruknęła rozdrażniona.- Zostaw mnie i statek a ja go przypilnuję.
- Zgoda i będziemy wtedy kwita. Mam tylko jedno pytanie.
- Słucham?
- To prawda, że syrena potrafi uśpić pieśnią?
- Prawda a dlaczego pytasz?
- Jest tu mały anioł. Chciałbym abyś go uśpiła. Nie radzę do niego wchodzić, jest zabezpieczony.
- Anioł?! Ale pokażesz mi go zaś? Chcę tylko zobaczyć, nic więcej. Tego jeszcze nie widziałam.
- Niech ci będzie a teraz pomóż mi wymyślić...- mruknąłem urywając. Zanim zadałem pytanie, znałem już odpowiedź.
- No co? Dobra idź... bo jeszcze ciebie uśpię.
- Chciało by się!- walnąłem z zawadiackim uśmiechem biorąc rozpęd.
- Co ty tak po prostu nurkować będziesz?! Zgłupiałeś?!
- Nie po prostu. Mam kompas i kilka przydatnych umiejętności.
- Jesteś nienormalny...
Wyjąłem kompas. Musiałem być niedaleko dziecka demona, bo wskazówka wciąż pokazywała północny wschód, jednak również drżała. Wziąłem rozpęd po czym wyskoczyłem sobie jak gdyby nigdy nic ze statku. Łapiąc morską wodę stworzyłem sobie dość dużą "bańkę" powietrza wokół siebie. Panowanie nad żywiołami się przydawało.

Pod wodą było dość ciemno a igła kompasu, choć raczej pewien ząb, drżał coraz bardziej. Kiedy zaczął wirować pomyślałem, że połowa kłopotów jest już za mną. Jednak dookoła nie było ani zamku, ani żadnego wejścia... Nie było nic oprócz kamieni!
*Co to ma być!?* krzyknąłem w myślach. Coraz bardziej się irytowałem. *Przecież gdzieś tu to musi być!*
Nagle kątem oka zauważyłem jakiś ruch. Nie było ciekawie. Wpakowałem się w krakena, który coś jakby przenosił. Walczenie pod wodą bez broni nie było zbyt inteligentnym rozwiązaniem. Mogłem tylko zamrażać wodę i kulami lodu ciskać w potwora. Postanowiłem więc zmniejszyć bańkę powietrza do minimum i schować się za skałami.
Na szczęście potwór mnie nie zauważył. Odsunął jakąś dużą skałę a mym oczom ukazał się podwodny pałac.
*Czyli to taka bariera... Sprytne. Za sprytne jak na dziecko.*pomyślałem i prześlizgnąłem się za Krakenem.

Na szczęście w zamku było sucho. Szybko zacząłem przemierzać korytarze w poszukiwaniu Arisy. Potem chciałem się zająć demonką.Kilka razy się pomyliłem i wpakowałem na ryboludzi, którzy rzeczywiście nie mieli przyjemnego zapachu, szczególnie jak miało się wyostrzone zmysły. Śmierdzieli podobnie jak oddech Mooniego po dwutygodniowej diecie rybnej... W jednym z pomieszczeń znalazłem takie ubranie jakie nosili ludzcy słudzy demonki. Przebrałem się w nie, zabrałem najprawdopodobniej posiłek tutejszej Pani i ruszyłem w kierunku drzwi, gdzie wydawało mi się, że jest świetna zabawa. Jak się okazało, dobrze trafiłem. Arisa siedziała związana w koncie i na mój widok spojrzała na mnie. W pierwszej chwili zawahałem się ale szybko naprawiłem ten błąd podając demonce jedzenie.
- Gdzie żeście to przygotowywali, co? Ile mogłam czekać?- burknęła niezadowolona.
- Do skutku Kasandro, do skutku. Cierpliwość popłaca. Jest wynagradzana.
- Że co?! Jak ty się do mnie odnosisz!
- Jeżeli coś zrobiłaś Arisie to obiecuje, że ja się tobą pobawię. Graj muzyko!- zakrzyknąłem gotów do walki i obrony elfki.

3 komentarze:

  1. Hej Dziewczyny!!
    Powiem tak, bardzo mi się podoba wasze opowiadanie, jest wciągające.
    Jest jednak "ale" .
    Ortografia- hmmm, straszna, żeby nie powiedzieć gorzej.
    Zgubiłyście gdzieś kilkoro uczniów. Gdzie jest Will? Jeden z wilkołaków, albo Michael, czy David? Za to wprowadzacie nowych, którzy niestety , przynajmniej na razie, nic nie wprowadzają do akcji.
    Pozdrawiam i czekam na nowe notki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za miłe słowa i cieszymy się, że blog się podoba!
      Co do Twoich zastrzeżeń to na większość jest wyjaśnienie:
      1 Ortografię sprawdzam ja-Arisa, a w rzeczywistości jestem osobą bardzo słabo widzącą więc niezawsze wyłapię wszystkie orty, a Word też niewszystko zaznacza
      2 Jeślibyś uważnie czytała bloga od początku to byś zauważyła, że zarówno wilkołaki jak i inne postacie uczniów zginęły podczas walk z Ksawierem, a niektóre (tak jak Minden czy Hest) po prostu odeszły ze szkoły.

      Usuń
  2. Witam serdecznie.

    Powiem szczerze, że blog mi się podoba. Co prawda stylistycznie i inter punkcyjnie można by parę rzeczy poprawić, ale trening czyni mistrza i najlepszym sposobem na wyuczenie się zasad ortografii jest właśnie pisanie :) Fabuła rozwija się w bardzo ciekawy sposób, na pewno wrócę tutaj aby sprawdzić co stanie się dalej :)

    Na wstępie proszę o wybaczenie, że się nie przedstawię, ale wolę pozostać anonimowy w związku z projektem do którego chciałbym Panią zaprosić. Wkrótce premierę będzie miała nowa gra RPG polskiego pochodzenia. Gra ma być w calości darmowa - z oficjalnej strony każdy z zainteresowanych będzie mógł pobrać program umożliwiający tworzenie kart i plansz, które każdy będzie mógł wydrukować. Chcąc uatrakcyjnić rozgrywkę zamierzamy zamieścić równierz różnego rodzaju misje, zadania czy opowiadania, do których gracze będą mogli rozgrywać walki w owej grze. Czy nie zachciałaby Pani napisać jednej z takich publikacji? Czytając Pani opowiadania jesteśmy pewni, że posiada Pani odpowiednie umiejętnośći aby zainteresować naszych graczy. Bardzo by nam Pani pomógła, a oprócz tego może Pani zyskać większą popularność, gdyż zamieścimy stosowne linki na kartach postaci oraz Pani opowiadaniu. Opowiadania pojawią się również na naszej stronie głównej w zakładce oficjalne publikacje i będą specjalnie promowane. Do każdego z opowiadań stworzymy osobną okładkę. Jasto to szansa na dotarcie do nowych czytelników. Jeżeli gra odniesie sukces zamierzamy również wydać publikację zawierającą najciekawsze misje. Jeżeli byłaby Pani zainteresowany proszę o kontakt pod adresem email: bellatorgra@gmail.com , a ktoś z zespołu wyśle Pani więcej informacji. Może Pani też odwiedzić nasz profil na FB: https://www.facebook.com/pages/Bellator/431199816992592
    Z wyrazami szacunku

    _Linkink

    OdpowiedzUsuń