Arisa

Kiedy upewniłam się, że chłopiec mocno śpi zwróciłem sie do ukochanego.
- Ta kobieta, która go tak urządziła musiała być bez serca - westchnęłam ciężko - Jak można tak bardzo skrzywdzić małego chłopca? Co on jej niby złego zrobił?
- Nic - szepnął Pendragon - Pewnie zrobiła to dla zabawy i mały nic dla nie nie znaczył
- To straszne...
- Nie przejmuj się - pocieszył mnie - Teraz będzie z nami i nic mu się złego nie stanie. Dopilnuje tego
- W porządku, ale teraz wracasz do łóżka - powiedziałam stanowczo
- Nic mi nie....- zaczął, ale mu przerwałam
- Musisz odpocząć i bez dyskusji - ucięłam krótko
- No niech ci będzie - mruknął i wrócił do łóżka
Ledwo położył głowę na poduszce od razu zasnął. Otuliłam go kołdrą i pocałowałam w policzek. Potem wróciłam do chłopca. Leżał na samym skraju łóżka i przestraszyłam się, że zaraz spadnie. Podeszłam więc i delikatnie poprawiłam marca na łóżku. Później poszłam się położyć koło ukochanego. Nie stałam jednak zbyt długo bo mały obudził się i zaczął płakać i jęczeć. Wstałam szybko i podeszłam do niego.
- Co się dzieje kochanie? - zapytałam łagodnym szeptem, utrzymując dystans żeby go nie straszyć.
- Boli....skrzydła! - jęknął anioł
- Mogę ci ponoć jeśli chcesz - zaproponowałam
- Pomóc...? Ale....- mały patrzył na mnie na poły zdumiony na poły przerażony
- Jeśli nie chcesz to nic nie zrobię - powiedziałam łagodnie
- Nie...ja...chce....- wyjąkał
- Dobrze - położyłam mu dłonie na skrzydłach i zaczęłam uzdrawiać
Bardzo się starałam, ale nie dawało to jednak zbyt dużych rezultatów.
Chłopiec leżał na łóżku sztywny i nieruchomy. Patrząc na niego zrozumiałam dlaczego moja moc nie działa.
- Michaelu Alexandrze, musisz mi zaufać - szepnęłam - Jeśli nie uwierzysz, że chce ci pomóc nie dam rady tego zrobić.
- No, ale...
- Przecież chcesz żeby twoje skrzydła wyzdrowiały prawda? - zapytałam
- Yhy...
- Ja tez tego chce - powiedziałam z przekonaniem w głosie - Pozwól mi pomóc - szepnęłam, a w moich oczach nieoczekiwanie pojawiły sie łzy
- Pani...płacze?! - mały był w szoku - Ja myślałem, że....Dziękuje
- Za co? - zapytałam przez łzy
- Że mogę pani ufać
Uśmiechnęłam się w odpowiedzi.
- Spróbujmy jeszcze raz dobrze!? - poprosiłam
Mały kiwnął głową. Po raz drugi przyłożyłam mu dłonie do skrzydeł i skoncentrowałam się. Jednak tym razem moja moc zadziałała i kiedy skończyłam skrzydła malca wyglądały o niebo lepiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz