- Daleko jeszcze? - zapytałam
Azulę, kiedy pędziłyśmy przez niekończące się łąki i lasy. Jechałyśmy do mojej
nowej szkoły, naszego nowego domu. Podróżowałyśmy już od kilku tygodni i obie
byłyśmy zmęczone.
- Chyba nie - odpowiedziała
- Mam nadzieje - westchnęłam,
byłam w kiepskim humorze, bo znowu rozmyślałam o tym, co się stało z moją
rodziną. Poza tym, byłam przemoczona do suchej nitki, bo tak mocno padał
deszcz. W gruncie rzeczy była to moja wina. Zawsze tak się dzieje, kiedy jestem
smutna albo zła. Miedzy innymi, dlatego jadę do tej nieszczęsnej szkoły, muszę
się nauczyć panować nad swoimi zdolnościami. Znowu westchnęłam. Teraz
przynajmniej nie miotałam błyskawicami tak jak wtedy, kiedy pierwszy raz użyłam
mocy...
- To chyba tutaj- odezwała się po
jakimś czasie klacz. Zaskoczona rozejrzałam się. Rzeczywiście byłyśmy na
miejscu. Azula zatrzymała się przed wielką bramą.
Zsunęłam się z niej i poszłyśmy
dalej bok w bok.
- Musimy znaleźć stajnię -
powiedziałam do klaczy
- Może będzie gdzieś z tyłu tego
wielkiego budynku? - zapytała klacz
Nie zdążyłam jej nic odpowiedzieć,
bo podeszła do nas jakaś wysoka kobieta
- Witaj Ariso - powiedziała -
Czekałam na Ciebie - chciałam coś powiedzieć, ale kobieta nie dała mi dojść do
słowa - pewnie jesteś wykończona. Chodź ze mną, zaprowadzę Cię do twojego
pokoju w jasnym akademiku.
- W porządku, ale najpierw muszę
zaprowadzić gdzieś moją klacz. Czy jest tu gdzieś jakaś stajnia?
- Oczywiście, pokażę Ci gdzie ona
jest - Kobieta ruszyła przodem, a ja z Azulą ruszyłam za nią. Minęłyśmy szkołę
i poszłyśmy dalej w stronę dużej łąki. Na jej skraju wybudowana była wielka
stajnia. Weszłyśmy do środka. Wprowadziłam Azulę do dużego, przytulnego boksu.
- Myślę, że będzie Ci tu dobrze -
powiedziałam, głaszcząc ją delikatnie
- Będzie ok - powiedziała, po
krótkim milczeniu dodała - Idź już do akademika, wyśpij się. Jutro się
zobaczymy.
- No dobrze, do zobaczenia
- Dobranoc Ariso
Wyszłam przed stajnię, gdzie
czekała na mnie...
- Przepraszam, ale kim Pani jest?
- zapytałam nieśmiało
- Nazywam się Vanilla Lansa.
Jestem nauczycielką biologii i opiekunką jasnego akademika. No, ale dość już o
mnie. Skoro już zadbałaś o swego konia, może pokaże Ci teraz twój pokój? - Nauczycielka wydawała się bardzo
sympatyczna. Kiwnęłam głowa. Profesor Lansa poprowadziła mnie do budynku.
Zatrzymałyśmy się dopiero w głównym hallu. Rozejrzałam się ciekawie.
- Tutaj, w części środkowej
odbywają się lekcje - wyjaśniła nauczycielka - Tam - wskazała na cześć północną
- Mieści się akademik ciemnych, a tutaj - drugą ręką pokazała na cześć
południową - są kwatery jasnych. Ty mieszkasz w pokoju nr 73. Dołączą do Ciebie
jeszcze dwie koleżanki.
- Dobrze, czy mogę już iść.
Chciałabym się rozpakować.
- Oczywiście, że tak. Jeśli będziesz miała jakieś
pytania to służę pomocą! -zawołała na odchodnym i pomachała mi wesoło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz