Jakiś opiekun zaprowadził mnie do mojego pokoju na szczęście na
razie z nikim go nie dzieliłem. Drago nie dawał mi spokoju więc zabrałem
go na spacer(albo to on raczej mnie bo to on wybierał drogi którymi
mieliśmy iść). Szliśmy korytarzem kiedy nagle drzwi otworzyły się i
walnęły mnie aż straciłem równowagę. Jeszcze nikt mnie nie przewrócił
ale tym razem byłem za bardzo zamyślony bo zobaczyć że drzwi się
otwierają. Dziewczyna pomogła mi wstać chodź nie chciałem pomocy ale
Drago nalegał:
- Wybacz waść. Niechcący... - wydukała dziewczyna
- Żyję. Nic się nie stało-powiedziałem ponuro zresztą jak zawsze
- Y... Zaiste... Ale i tak przepraszam. Jak coś, to jestem Will, i jedna rada: nie lubię niektórych ludzi...
- Czy ja do nich należę? - zapytałem lekko rozbawiony bo rozśmieszył
mnie sposób mówienia tej dziewczyny lecz nie uśmiechnąłem się ani nie
zaśmiałem.. ja nie robiłem tego, to nie pasowało do mnie
- Zależy jak się nazywasz. I czy jesteś taki jak inny...
-I mnie to cieszy-powiedziałem ponuro bo dziewczyna zaczynała mnie
denerwować- zawsze byłem inny i mi to nie przeszkadza a jak tobie
przeszkadza to zignoruj mnie jak inni
.
-Jesteś z ciemnych?-powiedziała, ale raczej nie zabrzmiało to jak pytanie, tylko jak z twierdzenie.
-Tak, jak byłbym z jasnych to chyba sam siebie bym załatwił-powiedziałem i odszedłem omijając dziewczynę.
-Jak masz na imię?!-krzyknęła a ja zatrzymałem się i powiedziałem od niechcenia:
-Michael- i poszedłem dalej.
Drago całą drogę był na mnie obrażony nie wiem o co. Po godzinę
wróciliśmy do pokoju. Miałem już dosyć łażenia jak na jeden dzień. W
końcu miałem się cieszyć tym że nie jestem już niczyim sługusem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz