Cieszyłem się ze byłem w drużynie z Arliną. była ona miła i fajna.
Lubiłem ja naprawdę. W Lesie Zimowym było zimno, ale nie zwracałem na to
uwagi. Cieszyłem się, że mogę spędzić trochę czasu z Arlina. Śmialiśmy
się i rozmawialiśmy cały czas. Dochodziła dwudziesta, a my już
zmęczyliśmy się tym chodzeniem po lesie za jakimś Ogniem. Nagle zza drzew
wyszło jakieś dziwne i straszne zarazem zwierze i chciało nas
zaatakować. Arlina nie wiem skąd wyjęła miecz i zaczęła walczyć z
potworem. Ja nie wiedziałem co robić. Nie byłem dobry w walce. Na
początku patrzyłem jak walczy a potem postanowiłem jej pomóc w miarę
możliwości. Złapałem kawałem drewna który leżał niedaleko i próbowałem
walnąć, ogłuszyć zwierze. Prawie by mi się udało ale zwierze zrobiło
unik a ja poleciałem do przodu i walnąłem w kamień. Zwierze odepchnęło
Arlinę, a ta też poleciała na ziemię. Miecz Arliny upadł dalej. Zwierze
chciało rzucić się na nią ale szybko złapałem kawałem drewna i
ogłuszyłem go. Kiedy potwór leżał na ziemi pomogłem wstać dziewczynie a
potem uciekliśmy dalej by to zwierze nie zaatakowało nas kiedy się
obudzi.
-Nic ci nie jest?-zapytałem troskliwie
-Nie.. A tobie? Widziałam że rzucił cię na kamień.
-To nic-powiedziałem. - Dobrze że nic tobie nie zrobił.
-Mam już dosyć jak na dzisiaj łażenia po lesie a ty?
-Też-powiedziałem.
-Jest coraz zimniej-powiedziała a ja zdjąłem bluzę i okryłem ja.
-Dziękuje, ale nie trzeba, zresztą ty zmarzniesz.
-Jestem wampirem, nie odczuwam zimna tak jak ty.
-Dziękuje-powtórzyła.
Poszliśmy dalej. Miałem nadzieję ze uda nam się znaleźć ten Ogień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz