Kreśliłam coś na kartce papieru. Za chwilę miałam iść na lekcję gdy
usłyszałam jakieś wrzaski. Wychyliłam się przez okno. Zachira biegała w
kółko i ryczałam tak że nie dałoby się wytrzymać nie przyzwyczajonemu
człowiekowi. Wlazłam na parapet i zeskoczyłam z niego na ziemię.
-Co się stało Zachiro?-spytałam patrząc jak ucieka z letniego lasu.
Odwróciła się i pobiegła do lasu. To mi wystarczyło. Ruszyłam za
nią. Wiem że to w brew przepisom ale jak coś to wymarzę wszystkim pamięć
i już-myślałam. Przerwała mi Zachira stojąca przed wejściem do lasu.
-Co cie tak niepokoi?
Nagle z lasu dało się słyszeć potężny ryk. Cały las się zatrząsł.
-A więc to-pomyślałam-skoro to tam jest to ja muszę to zobaczyć.
-Chodź-krzyknęłam do Zachiry która nadal stała przed lasem, a ja
sama wbiegłam do lasu. Tygrysica weszła widząc mnie w lesie ale zaraz
ruszyła w stronę akademiku.
-Zachira WRACAJ!!!-Wrzeszczałam-Tu nic nie ma-i obróciłam się.
To co zobaczyłam spowodowało że sama chciałam uciekać i równocześnie śmiać się z tego. Owszem było straszne, ale urodą to to nie grzeszyło.
Stało na przeciwko mnie. Nim się obejrzałam to coś stało za mną.
I co tu robić? I co robić?-myślałam.
W końcu chwyciłam niechętnie swoją różdżkę i wycelowałam ją w to
coś. Stanęłam teraz bez ruchu. Patrzyłam się na to, a ono na mnie.
Chciałam już wypowiedzieć zaklęcie ale to coś ruszyło na mnie.
Wyskoczyłam na drzewo i gdy to było obrócone do mnie plecami wycelowałam
w niego zaklęciem unieszkodliwiającym i to padło na ziemię.
Zeszłam z drzewa i popędziłam do akademika. Użyłam zaklęcia sprężyny
i wskoczyłam na parapet i do pokoju. Popatrzyłam w lustro. Pożal się
borze. PSTRYK! I już. W sam raz bo do pokoju wszedł jakiś chłopak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz