Kiedy
Pendragon wskoczył do pokoju, odetchnęłam z ulgą. Udało nam się! Uciekliśmy
Ksawierowi! Chłopak postawił mnie na ziemi gdy Mooni nas zaskoczył
-
Uwaga- szepnął cichutko po czym zsunął śpiącą Liranne po skrzydle na łóżko -
No. Misja zakończona sukcesem.
-
Pewnie. - odpowiedział cicho Pendragon, zamykając okno - I to jakim. A teraz
odpo... – nagle urwał i zbladł jak ściana.
-
Pendragon?- zapytałam zaniepokojona
-
Nie rób sobie żartów ok? - wyskoczył Mooni.
-
Ale ... Ja... – nie dokończył, oddychał spazmatycznie
-
Stary co z tobą? - zapytał podejrzliwie Mooni
Wampir nie odpowiedział. Zachwiał się i upadł nieprzytomny na
podłogę.
- Pendragon! – krzyknęłam, pomogłam Moonolightowi przenieść chłopaka
na łóżko. Zbadałam go delikatnie. Nie oddychał, ale poza tym nic mu nie było.
To musiał być skutek jakiegoś zaklęcia. Położyłam chłopakowi dłonie na piersi i
użyłam mocy uzdrawiającej. Nic. Zrobiłam to jeszcze raz. Znowu nic.
- Arisa, to nic nie da – powiedział smutno Mooni, zignorowałam go.
Musiało mi się udać. Inaczej ja też bym nie przeżyła. Skupiłam całą swoją
energię i posłałam ją Pendragonowi. Po sekundzie chłopak zaczął kaszleć i
otworzył oczy.
- Arisa – westchnął – Znowu mnie urato… - nie dałam mu dokończyć.
Przywarłam do niego. Nasze usta się złączyły. Po chwili odsunęłam się od
chłopaka. W pokoju zapadła napięta cisza. Spojrzałam Pendragonowi w oczy i
zobaczyłam w nich szok. Chciałam cos powiedzieć, ale w tym momencie poczułam
dziwne pulsowanie na mojej szyi. Dokładnie tam gdzie zawieszona była kulka z
uczuciami chłopaka. Pół sekundy później wokół wampira pojawiła się złota aura.
- Co…? – nie dokończyłam bo chłopak uniósł się w powietrze, a poświata
wokół niego stawała się coraz bledsza. Wyglądało to tak jakby chłopak ją
wchłaniał. Po jakichś dwóch minutach złotawa aura całkiem zniknęła, a Pendragon
łagodnie opadł z powrotem na łóżko. Z kulki na mojej szyi nie został nawet ślad.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz