Arisa

W skrzydle szpitalnym czekali na mnie profesor Lansa i profesor Lynks. Kiedy weszłam byli w trakcie kłótni.
- Powtarzam ci to po raz ostatni Vanillo. Nic mi nie jest! - krzyczał profesor Lynks
- Och, daj spokój Dragonie! - odpowiedziała zniecierpliwiona nauczycielka - Zachowujesz sie jak dziecko! - profesor Lynks chciał jej cos odpowiedzieć, ale sie wtrąciłam.
- Wzywała mnie pani - zwróciłam sie do opiekunki mojego akademika. Ku mojemu zdziwieniu odpowiedział mi profesor Lynks
- Tak tak. Wy sobie porozmawiajcie, a ja już pójdę - nie czekając na naszą reakcje, mężczyzna wstał i ruszył w kierunku wyjścia. W połowie drogi jęknął cicho i osunął sie na kolana.
- Dragonie! - krzyknęła nauczycielka. Podbiegłyśmy do Lynksa i pomogłyśmy mu dojść do najbliższego łóżka. Kiedy już na nim siedział zapytałam.
- Profesorze, co sie panu stało?
- Nic - burknął nieprzyjaźnie, uniosłam brwi. Nauczyciel widząc to poddał sie i wyjaśnił - To ten cholerny potwór. Dostałem i już mnie opatrzono, ale on chyba był jadowity - kiwnęłam głową ze zrozumieniem. Zblizyłam sie do nauczyciela i wskazalam głową zranione miejsce
- Mogę? - zapytałam niepewnie. Profesor niechętnie przytaknął. Kiedy dotknęłam rany nauczyciel syknął i cofnął sie mimowolnie.
- Przepraszam - powiedziałam, po chwili dodałam łagodnie - Proszę przez chwile wytrzymać i sie nie ruszać. Zaraz poczuje pan sie lepiej. - znowu przyłożyłam dłoń do rany. Profesor Lynks zacisnął żeby, ale sie nie poruszył. Skupiłam sie i użyłam mocy. Po kilku sekundach rana zniknęła, Lynks odetchnął z ulgą.
- Dziękuje - powiedział, uśmiechnęłam sie delikatnie
- Czy mogę już wrócić do pokoju? - zapytałam. Za nim któryś z profesorów zdążył odpowiedzieć usłyszeliśmy pukanie. Dochodziło ono nie zza drzwi tylko zza jednego ze szpitalnych okien. Podeszłam i otworzyłam je. Do pokoju wleciała Minden. Niosła jakiegoś nieprzytomnego chłopaka. Położyła go na najbliższym łóżku. Facet wyglądał na jakieś 14, 15 lat był ranny i cały we krwi.
- Co mu sie stało?! - zapytałam przerażona
-Lecz. Zaraz ci wszystko opowiem. - powiedziała rzeczowo Minden. 
Zajęłam się chłopakiem. oczyściłam mu rany i wyleczyłam co dałam radę. Niestety, jego obrażenia byly tak rozległe, że moja moc nie wystarczyła. Byłam tak zajęta, że nie zauważyłam kiedy do pokoju wszedł Hige. Zauważyłam to dopiero kiedy chłopak jęknął z bólu, chwytając sie za bok. Szybko skończyłam opatrywać tamtego chłopaka. Następnie podeszłam do Higa siedzącego na krześle w kącie pokoju. 
- Może mi wreszcie powiesz co sie stało? - zapytałam
- Jasne, ale najpierw.. - chłopak zawachał sie po czym pokazał mi ranę - Mogłabyś...? 
- Och. Oczywiście! - zreflektowałam sie. Przyłożyłam ręce do rany Hige i uleczyłam go - Teraz lepiej? - zapytałam 
- Jasne - uśmiechnął sie - Dzięki
- Drobiazg. A teraz opowiadaj - poprosiłam. Hige streścił mi to co sie stało. Kiedy skończył wstałam i podeszłam do Toboe żeby sprawdzić czy wszystko w pożądku. Miał gorączkę. Położyłam mu dłoń na skroni, chcąc mu pomóc. Skoncentrowałam sie, ale nie zdążyłam nic zrobić bo chłopak strzepnął moją rękę.
- Ej! - powiedziałam zaskoczona 
- Przepraszam - wydusił chłopak, był bardziej zaskoczony ode mnie, Hige zachichotał
- Z czego tak się cieszysz? - zapytał Toboe
- Z twojej miny do Arisy - Roześmiał się chłopak 
- To nie było śmieszne! - oburzył sie ranny. Przerwałam im 
- Dosyć, masz gorączkę, a twoja noga jest połamana w wielu miejscach więc zostaniesz tu. - powiedziałam stanowczo.
Usłyszałam, że ktoś mnie woła i wyszłam do drugiego pokoju. Zastałam tam Minden, Pendragona, Liranne i dwóch nieznanych mi chłopaków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz