Po tym jak Arisa wyszła ze szpitala wyskoczyłem z łóżka. Toboe od razu schował się pod kołdrą. Westchnąłem i powiedziałem:
- Daruj sobie ty zostajesz w szpitalu....
- Oni żyją prawda? - Spytał drżącym głosem
- Tak, żyją ale długo tak nie pociągną...- Urwałem i zalało mnie uczucie
winy i złości. Nie mogłem pozwolić żeby ci co najlepiej walczyli
zginęli.
- To ja powinienem tak gnić nie oni - Zacząłem się rozklejać - Dlaczego
oni mnie uratowali przecież jestem tylko zwykłym kundlem których jest
wiele. A ich?! W tych czasach zaedwie garstka. - Wybuchłem.
- Hige wiesz dobrze że to nie twoja wina
- Zamknij się wreszcie! - Warknąłem - Po co ja wogule brałem w tym
udział?! - Wrzasnąłem i wybiegłem ze szpitala. Po drodze uczniowie
próbowali mnie zatrzymać ale to im nic nie dało. Kiedy byłem na zewnątrz
czekała na mnie już znajoma sylwetka.
- Hige. Musimy się zbierać - Zaczęła Arcymistrzyni Uzdrawania.
- Tak - Zgodziłem się - Czeka mnie teleportacja? - Spytałem nie pewnie.
- Słyszałem że kiedyś pewien mag prze teleportował rycerza i zostały po nim tylko Flaczki - Wtrącił Toboe.
- Co ty tu robisz?!
- No tak jak gdzieś was się wysyła to wracacie bez Assassynów i
zakrwawieni. - Powiedziała spokojnie Vinara i złapała młodego wilka za
rękę. Kiedy to zrobiła od razu się skrzywiła.
- Co jest?! - Spytałem zaniepokojony
- Macie naprawdę wspaniałą uzdrowicielkę - Uśmiechnęła się mag i pogłaskała nas po głowach.- Dobra zbieramy się.
W mgnieniu oka byliśmy w obozie uzdrowicielka od razu podbiegła do
wojowników ja i Toboe położyliśmy się na ich nogach. Oczywiście żaden z
wojowników nas nie zrzucił, byli potwornie zimni więc nie mieli innego
wyboru niż pozwolić się ogrzewać.
- Ciekawe - Zaczęła mag - Coś mi tu nie gra to coś potrafi się posługiwać magią zakazaną.
- To znaczy???
- Że to nie jest z tych czasów. Daj mi chwilkę a powiem ci z którego wieku ten demon się wywodzi.
Wszyscy się już obudzili poczułem że ktoś mnie głaszcze po grzbiecie,
podniosłe łeb i zobaczyłem uśmiechającego się Altaira, szybko
odwzajemniłem uśmiech. Kiedy mag to zobaczyła też lekko poruszyła
wargami.
-Mam, XI w. Masyaf
- Jak to możliwe?! - Wykrzyknął Altair - Nic takiego tam się nie błąka po ulicach.
- Demony mogą przybierać różną postać.
- Kiedy będę mógł wracać do Roma? - Spytał Ezio - Będę mógł teraz wypatrywać takich templariuszy
- Już was wysyłam do domu - Zaczęła mag - Oprócz ciebię Altairze - W tej
chwili Toboe wylądował na ziemi. Już nie było pod nim wojowników.
- Assassynie nie mylę się w twoim świecie chodzi coś co władało tym demonem
- Ciekawe tylko jak ja mogę wiedzieć kim on jest?
- Weźmiesz Hige i razem to sprawdzicie - Powiedziała kobieta i uśmiechnęła się do mnie złośliwie.
- Ja nie.... - Urwałem i znalazłem się w dziwnym mieście.
- Lepiej by było dla nas jeśli był byś wilkiem
- Czemu?
- Bo pomyślą że w takim stroju jesteś jakimś szpiegiem.
Posłuchałem rady i zmieniłem się w wilka, podążałem za Altairem aż do
zamku. Kiedy ktoś przechodził obok nas kłaniał się. Zabrali nas do
komnat dostałem swoją ale nie chciałem być sam. Położyliśmy się na
łóżkach ale żaden nie zasnął.
- Powiedz jej że ją przepraszam - Powiedział Altair
-Kogo?
- No tą kobietę w szpitalu, nie chciałem jej wystraszyć czy coś.
- Heh... Ja też muszę ją przeprosić notorycznie uciekam ze szpitala. - Uśmiechnąłem się blado.
Teraz kiedy byłem w innej epoce dostałem strasznych wyrzutów sumienia za
to jak traktowałem Toboe, Arisę, Assassynów, uczniów i że sprowadziłem
na szkołę tego Barloka. Chciałem podziękować Pendragonowi i Arisie za to
co zrobili dla mnie ale teraz to było nie możliwe. Odwróciłem się na
bok i próbowałem zasnąć....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz