Dziwna była nasza rozmowa. Ledwie się w niej zorientowałam.Ale chociaż sobie przypomniałam o co chodzi z hierarchią w piekle. Niestety to właśnie jest jedyne miejsce w którym nigdy nie byłam. Na szczęście dość dużo o tym czytałam i słyszałam. Za dużo. Teraz wszystko mi się pomieszało i Pendragon będzie musiał zweryfikować moją wiedzę.
I dlaczego, do jasnej cholery, tak się wywyższam?!
Przecież ja się tak nigdy nie zachowywałam, nie ważne w którym wcieleniu. Najwyraźniej to całe zamieszanie źle na mnie wpływa, tuż po Przebudzeniu. Od teraz będę spokojna, zrównoważona, gdy trzeba będzie użyję wiedzy, siły lub magii.
Taa... A plan na jutro? Dowiedzieć się z kąd zna mnie Pendragon.
Rano, pierwsze co zrobiłam, to upewniłam się czy nad szkołą jest magiczna bariera obronna. Szczegół że miała zapobiegać ucieczkom, ale działa też przedostawaniu się na ten teren złej energii (wszelakim złym formom magii). Na razie to powinno wystarczyć, później zmobilizuję się nauczycieli, bo przecież sami uczniowie nie będą walczyć, no nie?
Później, w pięknym stylu, olałam plan zajęć i poszłam do Pendragona, przekonana, że on i Arisa zrobili dokładnie to samo.
Zapukałam do drzwi i gdy tylko Pendragon otworzył powiedziałam:
-Wczoraj stwierdziłeś, że nie znam Ksawiera. Teraz coś ci wyjaśnię. Przez piętnaście lat byłam jego ukochaną "córeczką", więc znam go lepiej niż ktokolwiek inny. O hierarchii w piekle słyszałam, ale nie wiem na ile pewne są moje informacje. Przepraszam też, że się wczoraj tak wywyższałam. Za dużo się dzieje w mojej głowie. Postaram się już taka nie być.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz