Przed oczyma stanął mi obraz Ksawiera w dość przybliżonej ale nie do
końca właściwej sobie formie. Przed nim stał sobowtór siostry Arisy.
Był wściekły, że stracił małą elfkę czyli przynętę. Z resztą nie dziwie
się. Innym sposobem nie zwabił by Arisy czyli nie zmusił by mnie, żebym
do niego przyszedł. Niby cały łańcuch ale czegoś brakowało. W tedy w
mojej głowie odezwał się jego głos:
- Obydwie źle skończą jak nie wrócisz! - wrzasnął na całe gardło aż zaszumiało mi w głowie.
Wtedy wizja się rozmyła a ja się obudziłem.
- Arisa – westchnąłem – Znowu mnie urato… - nie pozwoliła mi skończyć.
Po prostu mnie pocałowała... Byłem w szoku... Nie ogarniałem tego. W
pokoju zapadła napięta cisza. Czekałem aż coś powie bo ja nie mogłem
wykrzesać z siebie ani słowa. Ku memu zdziwieniu, nagle kulka na szyi
elfki się zaświeciła... Byłem jeszcze bardziej zagubiony. Elfka
rozgryzła zagadkę talizmanu szybciej niż mogłem to sobie wyobrazić.
Byłem tak zkołowany, że nie wiedziałem co teraz zrobić. Elfka się
uśmiechnęła a Mooni rozładował dziwne napięcie panujące w pokoju.
- Nie no. Chłopie. Jeszcze raz tak zrobisz a ci nogi z tyłka powyrywam! - skoczył na mnie i razem skulaliśmy się z łóżka.
- Ciii...- odzyskałem mowę- Obudzisz małą.
- Tak się martwiłem!- nawijał mi już mentalnie- Boże! Więcej tak nie rób.
- Zgoda. A teraz złaź.- powiedziałem puszczając go z uścisku.
- A teraz bierz się do roboty a ja się najeść idę. - powiedział i czekał
aż go łaskawie wypuszczę z pokoju. Gdy to zrobiłem zamknąłem oko i
zasłoniłem je. Czekała mnie trudna rozmowa.
- Ja... przepraszam. - wyjąkałem.
- Za co?- zapytała podchodząc do mnie. Patrzyła mi prosto w oczy. Czułem jak blednę. - Wszystko w porządku?
- Tak... ale ... ja... - nie mogłem się teraz wysłowić. Od środka
roznosił mnie wir uczuć. Nie wiedziałem, czy zaraz nie wybuchnę. Nie
wiedziałem czy jej nie zaatakuję.
- Co ci jest? - zapytała zaniepokojona.
- Nie ogarniam tego... - powiedziałem szczerze spuszczając wzrok- To już zbyt wiele... Ja ... - przyłożyła mi dłoń do policzka.
- Dasz radę. Nie zostawię cię. - szepnęła pocieszająco.
- Nawet jeżeli się aż tak zagubiłem? - zapytałem nie patrząc na nią. Nie
wiedziałem jak się odezwać. - Bo widzisz... To jest dla mnie nowe...
Ja... Muszę to ogarnąć...
- Nawet. - szepnęła uśmiechając się. Wtedy zapytała całkowicie mącąc mi w
głowie. - Powiedz mi. Kochasz mnie?- szok... Nogi się pode mną ugięły.
Znowu zabrakło mi słów. Powiedziałem prawdę.
- Ja... Ja nie wiem, które uczucie to miłość ale raczej ... - urwałem
chcąc ogarnąć swoje wnętrze. Nagle poczułem nieodpartą chęć... Uległem
jej.
Przyciągnąłem Arisę do siebie i pocałowałem namiętnie. Trochę mi nie
wyszło bo to był mój drógi pocałunek w życiu. Pierwszy był parę chwil
wcześniej...
- To ci wystarczy? - zapytałem delikatnym głosem gładząc ją po policzku.
- Kocham cię. Ale ty i tak to już dawno wiedziałaś.- uśmiechnęła się
delikatnie. Podniosłem ją i usiadłem na łóżku i wygodnie posadziłem
sobie elfkę na kolanach. Wtuliłem się w nią... Powoli wszystko układało
się w mojej głowie. Wszystko znajdowało swoje miejsce.
- W porządku?- zapytała patrząc dziwnym wzrokiem i jednocześnie bawiąc się moimi włosami.
- Tak. Daję radę. - obdarzyłem ją promiennym uśmiechem. - Ktoś idzie. -
elfka zsunęła się z moich kolan. Po chwili do pokoju weszła polonistka i
oznajmiła:
- Ariso wzywają cię do skrzydła szpitalnego a ciebie...- urwała i zmierzyła mnie wzrokiem- Na trening.
Wstałem i bez oporu poszedłem. Energia zaczęła roznosić mnie od środka
więc to był idealny moment by zrobić z niej użytek. Walczyłem sam nie
wiem z kim. Pozwoliłem przeciwnikowi osiągnąć remis. Jak dla mnie to był
za krótki trening. Wróciłem do pokoju. Już miałem poprosić Mooniego
abyśmy poćwiczyli ale... Gryf spał smacznie na łóżku otulając Liranne a
małej to pasowało. Słodko wyglądali. Gryf z Smoczych Gór i słodka elfka.
Zaraz... Choler* ta wrażliwość. Otuliłem ich kołdrą. Po cichu ułożyłem
się na łóżku i zacząłem uczyć zaklęć. Czekałem na Arisę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz