Hige

Ja i Toboe wskoczyliśmy na plecy Barloka i wbiliśmy w niego kły. Krew tryskała z jego oka i poranionych pleców niczym fontanna. Nagle rzucił się do biegu, Toboe zdążył zeskoczyć z pleców, ale ja nadal tam siedziałem przyczepiony. Z trudem wdrapałem się na szyję. Ugryzłem go w tętnice ale on tylko ryknął. Wziął mnie i rzucił w ścianę szkoły, uderzyłem plecami. Podniosłem się i zobaczyłem jak bierze Toboe w rękę i odrywa jego łapy od ciała.
- NIE! NIE DARUJĘ CI TEGO! - Wrzeszczałem. Potwór spojrzał na mnie i powiedział:
- Hige - lekko mnie szturchając, wiec go ugryzłem. - Ał! Hige!- jego głos był coraz poważniejszy - Hige! - Wrzasnął i uderzył mnie w twarz, a ja obudziłem się...

Obudziłem się i zobaczyłem że nade mną stoi Altaïr a z jego palca leciała krew. Szybko się zorientowałem co się stało.
- Ja przepraszam...
- No ja myślę! Nie jestem przyzwyczajony, żeby ktoś mnie gryzł w mojej komnacie. - Rzucił Assassyn. - Masz ubieraj się w to i chodź za mną - Powiedział i dosłownie rzucił we mnie ubraniem. Rozłożyłem je i ujrzałem przecudowną szatę szybko się obrałem w nią. Nie założyłem kaptura ale Altaïr od razu kazał mi go założyć. Kiedy to zrobiłem wyglądałem jak jeden z nich.

Wyszliśmy z komnaty kiedy ktoś omijał mojego towarzysza zawsze się jemu kłaniali. Na mnie zaś nie zwracali szczególnej uwagi. Kiedy byliśmy na dziedzińcu mój wzrok przykuły wspaniałe flagi tego miasta wszędzie był widoczny znak assassynów.
- Muszę iść do Al - Mualima, a ty zostań z moim znajomym Galikiem.
-Z kim?
- Nie ważne, nauczy cię posługiwać się klingą - Powiedział i ruszył do środka zamku. Ktoś mnie złapał, szybko się odwróciłem i zobaczyłem sympatycznie wyglądającego faceta.
- Ty jesteś Hige?
- Takk... - odpowiedziałem nie pewnie.
- No! Ciesz się że Altaïr cię zna.
- Czemu mam się cieszyć?
- Gdzie ty przebywałeś? Altaïr jest najlepszym asasynem zakonu asasynów. - Rzekł dumnie Galik - No a teraz do roboty wyciągaj klingę i pokaz na co umiesz. - Wojownik wyciągnął sprawnie miecz i tak jakby celował nim we mnie. Ja też szybko wyjąłem ostrze ku mojemu zdziwieniu wyjąłem je bardzo zręcznie. Assassyn zaatakował mnie a ja jakimś cudem odparowałem jego cios. Długo nie mogłem się cieszyć ta chwilą walka na miecze wydawała mi się łatwa nie wiem skąd wiedziałem jak robić uniki, odparowywać ciosy czy robić kontratak. Chciałem żeby pojedynek dobiegł końca ale nie mogłem znaleźć żadnych słabości wroga. Aż nagle mnie olśniło szybko zadałem cios a ten go odparował, wiec szybko złapałem go za rękę w, której trzymał miecz i walnąłem go pięścią w brzuch. Mój przeciwnik upadł na ziemię.
- Bardzo dobrze Hige! Nareszcie ktoś kto umiał wykorzystać chwilę mojej słabości! - Męszczyzna uśmiechał się wesoło nagle usłyszeliśmy bicie dzwonu i wołanie assassynów:
- Templariusze! Templariusze atakują! - Wszyscy rzucili się biegiem w stronę atakowanego miasta, z zamku wybiegł Altaïr i złapał mnie za rękę ciągnąc w stronę pola walki. Na ulicach było pełno templariuszy i assassynów. Nasi wygrywali dzięki wspaniałej technice walki lecz wrogów wciąż napływało.
- Wycofać się do zamku! WYCOFAĆ SIĘ WSZYSCY! - Krzyczał mój towarzysz. Galik wziął Altaïra i pobiegł z nim na jakąś wierzę ja udałem się za wszystkimi w stronę murów. Przed nimi stał jakiś rycerz.
http://images3.wikia.nocookie.net/__cb20120828141851/assassinscreed/pl/images/0/0b/Robert_De_Sable.jpg
- Ahh! Robercie czemu niszczysz nasze miasto? - Krzyknął assassyn w czarnym płaszczu nazywał się Al- Mualim i wyglądał tak:
http://media.giantbomb.com/uploads/5/56422/1114466-913534_orig_large.jpg
- Poddaj się bo wszyscy twoi wojownicy zginą!
- Moi wojownicy się nie boją śmierci lecz jej wyczekują! - Krzyknął i pokazał ręką na wieżę na której stał Altaïr, Galik i ktoś inny - Dalej moje dzieci idźcie i przywitajcie się ze śmiercią.- I jak na zawołanie Assassyni skoczyli a Robert się roześmiał.
- To miało mnie powstrzymać?!
- Nie ale pokazać że się ciebię nie boimy!
- Ha! Dobre.....- Urwał templariusz a ja zobaczyłem że mój znajomy Altaïr spuszcza z sąsiedniej strażnicy wielkie pnie drzew, które po rozgniatały wrogów. Kiedy wszystko się zakończyło powróciłem na dziedziniec gdzie dołączył do mnie mój towarzysz. Lecz długo nie postał przy mnie bo strażnicy go zabrali przed oblicze Al-Mualima.
http://www.assassinscreed.pl/images/articles/recenzja/recenzja4.jpg
- Altaïrze! Złamałeś wszystkie zasady bractwa! Zabiłeś niewinnego człowieka w świątyni Salomona, naraziłeś bractwo i działałeś nie dyskretnie! Co masz do powiedzenia!
- Nic - Odrzekł assassyn a jego mistrz uderzył go w twarz - Jesteś Arogancki i niepokorny! Przykro mi..
- Co? Co chcesz zrobić?! - Krzyknął Altaïr a jego mistrz wtopił w niego sztylet. Nie mogłem tego wytrzymać i rzuciłem sie na niego zatapiając kły w jego ramieniu.
- Ahhh! Złaź ty wstrętny kundlu!
- Zabije cię za to co zrobiłeś Altaïrowi!
-... On żyje
- Co?!
- Sam wam to wytłumaczę a teraz pomóż mi wciągnąć mego ucznia do środka.- Posłusznie to zrobiłem a po chwili mój towarzysz się ocknął.
- Ja żyję?!
- Tak, chciałem żebyś zobaczył to co ja widziałem. A po za tym nie mogłem zabić mojego najlepszego ucznia. Ale zabrałem ci wszystkie miecze, ostrza i noże zaczniesz wszystko od początku.
- Wszystko?
- Tak żeby odkupić swój honor musisz zabić dziewięciu przywódców templariuszy oto oni Tamir,Garnier de Naplouse, Talal,Abu'l Nuqoud,Wilhelm z Montferratu, Majd Addin, Sibrand,Jubair al Hakim, Robert de Sable a teraz idź i ruszaj mój drogi! - Kiedy mistrz Altaïra to powiedział spokojnie wyszliśmy z zamku.
-Musze ci coś powiedzieć
- No to mów - powiedział prawie bez uczuć wojownik
- Czułem smród demona od Roberta i Al- Mualima - towarzysz zatrzymał się i spojrzał na mnie z przerażeniem
- Taki sam jak tego twojego?
- Tak a co lepsze kiedy ugryzłem twego mistrza jego ręka przestała być na chwilę ludzka.
- To by oznaczało.... Nie,nie,nie jestem zbyt zmęczony jutro o tym porozmawiamy. Assassyn zostawił mnie na dziedzińcu i ruszył w stronę komnaty a ja usiadłem na bruku i zastanawiałem czy ktoś się przejął tym że mnie nie ma w szkolę....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz