Kiedy zobaczyłam znak, odetchnęłam z ulgą. Pendragon i
chłopaki żyli i zabili smoka. Spokojniejsza zaczęłam wcielać mój plan w życie.
Szybko poszłam szukać Ksawiera. Znalazłam go w centrum obozu demonów. Podeszłam
bliżej i krzyknęłam:
- Hej demonie! – Ksawier odwrócił się, spojrzał na mnie z wyższością
i uśmiechnął się złośliwie,
- A któż to nas odwiedził?! – wykrzyknął, jednocześnie dając
znak kilku demonom żeby mnie złapali. Jednak kiedy tylko mnie dotknęli padli
rażeni prądem.
- Nie radziłabym mnie skrzywdzić – powiedziałam spokojnie, a
po chwili dodałam z ironią – No chyba, ze nie chcesz usłyszeć wiadomości od
Pendragona – Ksawier milczał przez chwilę, ale nie kazał mnie więcej łapać.
- Skąd mam wiedzieć, że mówisz prawdę, co? – zapytał w końcu
- Nie możesz tego wiedzieć – powiedziałam pewnie – Musisz mi
zaufać. Zaufać Pendragonowi – Demon znowu pomilczał.
- Mów – rozkazał wreszcie
- Jak sobie życzysz. Pendragon chce żebys się z nim spotkał.
Zdecydował się do ciebie dołączyć, ale chce najpierw ustalić z tobą parę spraw.
- Skąd taka decyzja? – Ksawier był podejrzliwy, wzruszyłam
ramionami i dalej grałam swoją rolę
- Sama nie wiem, może się stęsknił…? – urwałam na chwilę, po
czym kontynuowałam – Zresztą sam możesz go o to zapytać bo już na ciebie czeka.
- Gdzie? – zapytał demon. Udało się, połknął przynętę i już
nic nie podejrzewał, ale ja pozostałam czujna.
- Na polanie. Zaprowadzę cię.
- Dobrze, w takim razie chodźmy – powiedział i skinął na
swoją eskortę. Składało się na nią kilka ohydnych i pewnie bardzo silnych
demonów.
- O nie nie – powiedziałam kręcąc głową – Masz być sam.
Pendragon chce dołączyć do ciebie ale nie ma zamiaru oglądać tych twoich poddańców.
- A to dlaczego? To moja eskorta.
- No i co z tego? Boisz się isć bez nich – zakpiłam
- Ja się niczego nie boję! – ryknął na mnie, a ja czułam jak
się pode mną kolana uginają. Nie dałam jednak po sobie poznać strachu i dalej
udawałam hardą.
- No to zostaw swoich
sługusów i chodź ze mną
- Prowadź – rozkazał.
Usłuchałam. Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w las.
Czułam, że Ksawier jest tuż za mną. Kiedy dotarliśmy na polanę przystanęłam na
jej środku. Ksawier zatrzymał się tuż za mną.
- No i gdzie on jest? – zapytał rozglądając się na boki
- Poczekaj. Najpierw musi się upewnić że jesteś sam.
- Niech się upewnia szybciej bo zmienię zdanie i nici z
porozumienia – warknął zniecierpliwiony Ksawier
- Jeszcze chwilę – zapewniłam. Korzystając z nieuwagi wroga,
okrążyłam go ostrożnie – Kilka minut, może mniej – mruknęłam – Zaraz przyjdzie….
O już jest! – wykrzyknęła z udawaną radością, stając tuż za nim.
- Gdzie?
- Tutaj! – krzyknęłam i cisnęłam w niego piorunem. W tym
samym momencie ujawniła się reszta grupy i otoczyła wroga ze wszystkich stron.
Ksawier uchylił się przed moim atakiem i ze złością zaatakował. Walka się rozpoczęła…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz