Pendragon

Szliśmy z chłopakami szukać smoka. Łatwo było go znaleźć. Axiumus zawsze był porywczym zwierzakiem i lubił rozwalać różne rzeczy. Jednak nie bałem się go. Wiedziałem, że nie robię tego dla siebie tylko dla innych. Że w końcu się jakoś przydam.
Smok próbował już zacząć rozwalać las letni. Z jesiennego już nic nie zostało. Nagle David zapytał:
-Jak to "coś" zabijemy?
-Zobaczysz. Wy odwrócicie jego uwagę a ja się nim zajmę. Ok?
-No zgoda.
-Tylko uważajcie na siebie bo dość wredny z niego stwór.
-Spoko.

Bez zbędnych ceregieli zabraliśmy się do pracy. Zwierze było nadzwyczaj pobudzone. Bez wachania próbowało zabić demony. Ja ostrożnie podchodziłem go od tyłu. Ciężki ogon smoka latał tuż obok mnie. Chłopaki byli nieco szybsi od niego więc nie mógł ich trafić. Drażniło go to coraz bardziej.
Musiałem znaleźć jedną łuskę w pancerzu zwierza, pod którą znajdował się pewien nerw i po prostu spalić go od wewnątrz. Niby proste ale nie do końca, bo zwierze było gotowe do walki. Rzucało się za demonami i z uwagą sprawdzało czy nikogo nie ma w pobliżu. Było nadzwyczaj czujne.
Jednak chłopaki tak go skołowali, że miałem kilka sekund na sprint i byłem w wyznaczonym miejscu. Byli nieźli, to trzeba było przyznać.
Szybko wyrwałem łuskę i przyłożyłem dłoń do skóry. Po sekundzie w żyłach smoka popłynął palący go od środka ogień. Zwierze jednak nie poddało się, mimo, że ból był ogromny. Skorzystało z nieuwagi demonów i chwyciło ich w pysk. Po prostu wgryzło się w nich. Jednym susem wskoczyłem mu na łeb i wypaliłem oczy. Nic. Jeszcze bardziej zacisnął zęby na ofiarach. Zsunąłem się więc niżej, pod łeb i wybiłem mu dziurę w szyi. Wsunąłem ręce i chwyciłem za język jednocześnie go podpalając. W końcu ogień w żyłach doszedł do serca a smok zwalił się jak długi. Szybko wypuściłem chłopaków z uścisku. Byli zmasakrowani ale żyli.
-Idź im pomóc.- wyszeptał Michael.
-Nie. Muszę się wami zająć. Wyglądacie masakrycznie. Długo nie pociągniecie.- odparłem zbierając ich.
-Idź! Inaczej wszystko pójdzie na marne...- jęknął.
-Najpierw zajmę się wami.- wycedziłem wściekły.
Byłem wściekły na siebie, za to, że na to pozwoliłem ale musiałem ich szybko zabrać do szkoły. Na moje szczęście wracała grupa uczniów. Kazałem im zabrać chłopaków a oni wykonali to bez protestów.
Teraz musiałem dać już tylko znak. Wyczarowałem szybko smoka z ognia i puściłem w powietrze.
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnnlL0h-I5_YahuL6iGGezn7g1Fg-OMK79nSUUramufsrH79WRgLiT1Rb1-N768QXZooulB2BXgwL45-vJ3J1fxVMybXb9jmAR34KEX9S0_aJ11mwfpFA8FrARjzrpuMQRqI-5Y_lr8jge/s1600/ognisty-plomienie-smok.jpeg
Sprintem biegłem do Arisy i reszty. Nie mogłem pozwolić by coś im się stało. Nie po tym...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz