Pendragon

Gdy dotarłem do polany uczniowie już walczyli. Wątpiłem by Arisie udało się jakoś ich tu zwabić, ale jednak dała radę. Ksawier stał po środku polany a reszta próbowała go zabić. Jednak on tylko robił uniki i zamiast trafić w niego, broń niemalże trafiała w ucznia naprzeciw. Nie wiedziałem tylko dlaczego nie było wilków... 

-I tak ci nie wyjdzie!- krzyknął do Arisy.- Aximus to tylko cząstka mej mocy. Żegnam państwa!- powiedział podnosząc rękę do góry i jednocześnie rozpływając się w czerwonej mgle. 
-No bez jaj!- walnęła Minden. 
-Gdzie Hige i Toboe.?- odparłem nie zwracając uwagi na jej wcześniejsze słowa. 
-Nie wiem. Gdzieś indziej szli. O! Tam masz jednego.- wskazała na postać wychodzącą z lasu. Faktycznie był to jeden z nich.
Toboe powiadomił mnie o obozie, w którym znajduje się jakiś demon. Gdy spytałem gdzie Hige, dowiedziałem się natomiast, że został i musimy się pospieszyć. 
-Znaleźliśmy tego palant*. Choć szybko bo stracisz okazję. 
-No dobra.- opowiedziałem po dłuższym namyśle. -Prowadź. 
Chłopak zmienił się w wilka i popędził w las. Ja tymczasem szepnąłem Arisie mentalnie żeby się nie martwiła, chociaż wiedziałem, że tego nie uniknę.


Na miejscu, trzeba było przyznać było dość dużo wojska. Zanim zabrałem się za myślenie Hige mnie wyprzedził.
-My rozdzielimy wojsko na dwie części a ty zajmiesz się tym idiot*. Będziecie sami.- powiedział. Z tonu jego głosu można było się domyślić, że miał gościa dosyć i dobrze nad tym pomyślał. Nie byłem co do tego planu przekonany ale wiedziałem, że nie jestem w stanie nic wskórać. 
-Zgoda.- powiedziałem tylko. 
Hige odciągnął jedną część wojska w prawo a Toboe pozostałą w drugą. Ksawier nawet nie drgnął. Gdy wojsko oddaliło się trochę ruszyłem na demona. 
-Witaj. Wiedziałem, że te pudle cię tu sprowadzą. 
-To nie pudle.- powiedziałem podchodząc bliżej. 
-Okaże się. Wiele rzeczy stanie się jasnych. - powiedział z uśmiechem. 
-Więc...
-Więc twój powrót ze mną to już tylko formalność. -uśmiechnął się i skoczył w moim kierunku próbując ugodzić mieczem. Nie wyszło mu. 
-Nie ma takiej opcji. -walnąłem jednocześnie zaczynając walkę. 
-Zobaczysz. I tak tam wrócisz! 

Walczyliśmy długo. Ja znałem jego słabe strony a on moje. Ja walczyłem mieczem z płomieni on także. Jednak Ksawier nie miał cierpliwości i to go zgubiło. Mnie napędzali przyjaciele a go pragnienie. 
Po prostu odciąłem mu najpierw dłoń a następnie głowę. Nie było łatwo ale się udało. Żeby mieć pewność, że się nie poskłada po prostu go spaliłem. 
Wiedziałem, że teraz dopiero przede mną ciężkie zadanie. Trzeba te wszystkie chordy odesłać skąd przybyły. 
Podniosłem miecz, który po śmierci posiadacza wyglądał normalni i ruszyłem szukać chłopaków. Nie mogłem znaleźć ani jednego ani drugiego. Miałem mętlik w głowie. Kac to chyba przy tym pikuś. Szumy zagłuszały moje myśli, a wzrok się rozmywał. Nie wiedziałem, że to aż tak drażniące! Nie miałem siły żeby biec więc dotarcie do szkoły zajęło mi trochę czasu. 
Gdy znalazłem się przed nią doznałem szoku. Demonów nie było i uczniów także! Jednak po chwili ktoś od tyłu mnie mocno przytulił. Przez mętlik w głowie nie zauważyłem jak podbiegła go mnie Arisa. 
-Całe szczęście... jesteś cała.- szepnąłem przytulając się w nią. 
-A ty cały od krwi! Gdzieś ty był! To co tu się...- nie dałem jej skończyć. 
-Już dobrze. Choć zaniesiemy miecz profesor Lansie. 
Elfka nie miała oporów. Trzymała mnie mocno za dłoń i szła w upragnione miejsce. Bez żadnego słowa wręczyłem miecz i wyszliśmy. 
http://www.militaria.pl/upload/wysiwyg/gfx/produkty/mc/miecz_mc_HK-2379BL_w.jpg



Będąc już w pokoju zapytałem ukochaną:
-Co teraz?- nie wiedziałem jak pogodzić ze sobą piekło i ją. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz