Minden


Pendragonowi w końcu udało się zabić Ksawiera, a chordy piekielne zniknęły. Mogłoby się wydawać, że w takim wypadku już wszystko w porządku, ale wielu poległo. Straciliśmy nauczyciela historii, ja i Arisa straciłam swoje współlokatorki.
Ale Ever żył. To się dla mnie teraz najbardziej liczyło.
Szłam korytarzem szkoły, a towarzyszyła mi tylko pustka i cisza. Nie dość, że wielu poległo to jeszcze więcej osób postanowiło wyjechać, przez co szkole może grozić zamknięcie. Ale nie zrobią tego, gdy tylko minie szok, uczniowie powrócą i przybędzie ich jeszcze więcej. No, bo kto by nie chciał uczęszczać do szkoły, która zwyciężyła z Piekłem?
Za to ja na zawsze (w tym wcieleniu) zostanę elfem ze skrzydłami. I to nie byle jakimi. Jedno zostanie białe a drugie czarne. Ekstra, bardziej wyróżniać się nie mogę…
Ale i tak nie mogę zostać w takim stanie w tej szkole. Nie miałoby to sensu, ale wiem gdzie to naprawić. Nie będzie mnie z miesiąc, może dłużej… Czyli muszę naprawić Wiosenny Las, tak jak to sobie obiecałam.
Podeszłam do pierwszego okna, które szczęśliwym trafem wychodziło na odpowiedni las. Skupiłam na nim całą swoją uwagę i już po chwili ja ledwo miałam siłę stać, a w miejscu spalonego lasu rósł młodnik.
-Minden, chcesz się zabić po tej wygranej bitwie? – spytał Ever, podtrzymując mnie jednocześnie żebym się nie wywróciła.
-Nie, ale będę musiała na jakiś czas wyjechać – powiedziałam smutno.
-Rozumiem – odparł po chwili.
-Choć muszę się spakować, pomożesz mi – powiedziałam, po czym zabrałam go ze sobą do pokoju.

*  *  *

-Naprawdę chcesz odejść już teraz? – spytała Arisa.
Staliśmy przed szkołą, nasza piątka. My, którzy najbardziej zasłużyliśmy się dla tej szkoły. A teraz wszyscy patrzyli na mnie ze smutkiem.
-Muszę odejść. Mam pewną sprawę do załatwienia, ale nie martwcie się. Wrócę za około miesiąc.
-Będę się o ciebie martwić – dodała jeszcze, po czym gorąco mnie przytuliła.
Uścisną mnie nawet Pendragon, któremu wysyczałam do ucha żeby zajął się Arisą należycie.
Najgorzej było pożegnać się z Everem, ale w końcu jak wrócę będzie lepiej, będzie o wiele lepiej.
W końcu stanęło na krótkim i gorącym pocałunku, po którym od razu się odwróciłam i wzbiłam w powietrze. Czekała mnie daleka podróż, więc nie mogłam pozwolić sobie na choćby chwilę zwłoki. Ale będzie dobrze, bo to jedna z tych wypraw, z której zawsze wracam. Zawsze wracałam z niej jako ktoś inny, a tym razem wrócę jako Arlina.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz