Arisa

Po tym jak Liranne zyskała nowego towarzysza ktoś zapukał do naszych drzwi.
- Proszę! – zawołaliśmy chórem
Do pokoju wszedł Ever.
- Macie doprowadzić nowych uczniów do szkoły – zakomunikował nam
- Co? Jakich nowych uczniów? – zapytałam zdziwiona
- Chodźcie, wszystko wam po drodze wytłumaczę – obiecał chłopak, więc poszliśmy za nim.

***
-Że kim nas mianowali? – spytałam zdumiona gdy już nam wszystko opowiedział.
Byliśmy już w pobliżu wioski, a ja dalej nie mogłam w uwierzyć. Zostałam mianowana przedstawicielką szkoły! A Pendragon jej przewodniczącym! I to wszystko bez naszej wiedzy! Nawet nie zapytali nas o zdanie…
W tym momencie przyszliśmy już do wioski i zobaczyliśmy dużą grupę uczniów. Musiałam przerwać rozmyślania i wykonać swoje nowe obowiązki.
-Witam was bardzo serdecznie– zaczęłam – Jestem przedstawicielką MT, a nazywam się Arisa. Wraz z Pendragonem, który jest przewodniczącym szkoły, i Everem, zaprowadzimy was i pokarzemy wam wasze pokoje.
-Miło was poznać – powiedział jakiś anioł, wysuwając się na przód. – Byłem już uczniem tej szkoły, ale was nie kojarzę. Długo tutaj jesteście?
- Nie, nie zbyt – przyznałam , a potem dodałam jeszcze - Ale oprócz was musimy też zabrać młodszych uczniów szkoły, którzy zostali tu odesłani przed wielką bitwą.
-Jaką bitwą? – spytał ktoś w tłumie.
Wyjaśniliśmy im wszystko, a potem zaprowadziliśmy do szkoły razem z młodszymi dziećmi. Podczas drogi powrotnej Liranne i inne maluchy bawiły się z feniksem, a ja i Pendragon rozmawialiśmy z aniołem i jego towarzyszką. Ever gdzieś nam zniknął…
Kiedy już pokazaliśmy wszystkim ich pokoje Liranne zapytała
- Mogę iść się pobawić z Tamalą?
- Jasne, idź – uśmiechnęłam się
Mała odwzajemniła uśmiech po czym ze śmiechem pobiegła do koleżanki
- No to może teraz pójdziemy do pokoju? – zapytał mój ukochany, obejmując mnie
- W porządku – zgodziłam się i pocałowałam go przelotnie
Chłopak niespodziewanie wziął mnie na ręce
- Co ty…? – wyjąkałam
- Tak będzie szybciej – uśmiechnął się zawadiacko i pobiegł do pokoju
Kiedy już byliśmy na miejscu chłopak postawił mnie na ziemi
- No to teraz możemy… - nie dokończył tylko złapał się framugi i jęknął cicho – Cholera
- Pendragon? – zapytałam zatroskana, podchodząc do niego – Co ci jest?
- Nic… - szepnął
- Przecież widzę – nalegałam
- Naprawdę nic mi nie jest. Tylko…
- Tylko co? – zapytałam czule
- Wzywają mnie – powiedział
- Kto?
- Nie ważne – uciął 
- Ale…. 
- Muszę isć – przerwał mi
- Dokąd? Przecież…
- Wszystko ci wyjaśnię, ale jak wrócę dobrze? – zapytał, patrząc mi w oczy.
Kiwnęłam głową, a po moich policzkach niespodziewanie popłynęły łzy.
- Nie płacz. Nie długo wrócę – obiecał Pendragon, przytulając mnie mocno do siebie – Robię to dla ciebie – szepnął mi do ucha, a potem mnie puścił i wyskoczył przez okno…

1 komentarz: