Arisa

Obudziłam się wczesnym rankiem i nie podnosząc się z łóżka zaczęłam rozmyślać. Rozważałam wczorajszą rozmowę z Pendragonem. Z jednej strony cieszyłam się, że jeszcze nie wyruszył odebrać Ksawierowi swoją własność. A z drugiej strony wiedziałam, że to wcześniej czy później nastąpi i bałam się tego…
W końcu wstałam, ubrałam się i poszłam na śniadanie. Później zaczęło mi brakować pomysłów na to co mam dalej robić. Chciałam mieć jakieś zajęcie więc udałam na lekcje szermierki. Profesor Lynks wydawał się zaskoczony moją obecnością, ale w końcu tylko wzruszył ramionami i przydzielił mnie do jakiejś ciemnej dziewczyny. Zaczęłyśmy walczyć. Była dobra, a ja… byłam do niczego. Nigdy nie walczyłam szpadą. Nie potrzebowałam jej, wystarczyły mi zaklęcia. Walczyłyśmy dobre pół godziny kiedy nagle zakręciło mi się w głowie. Myślałam, że to ze zmęczenia, ale w tym momencie przed oczami stanęła mi dziwna i zarazem niepokojąca scena.
Zobaczyłam ogromną komnatę z wielkim krzesłem przypominającym królewski tron. Na krześle siedział przystojny, czarnowłosy mężczyzna ubrany w elegancki strój, a na jego szyi błyszczała kryształowa kulka. To był Ksawier!
Trzasnęły drzwi i do komnaty weszło trzech mężczyzn. Podeszli do tronu i ukłonili się nisko.
- Jak idą przygotowania? – zapytał Ksawier
- Armia czarownic jest już gotowa – powiedział pierwszy z mężczyzn. Ksawier kiwnął głową.
- A co z armią wampirów? – zapytał zwracając się do drugiego faceta
- Panie… mieliśmy drobne problemy… Zdezerterował kolejny młodzik – powiedział w końcu pytany
- Co takiego?!?! – uniósł się Ksawier – Głupcy! Dlaczego na to pozwoliliście?!?!
- P-panie, to nie zrobi różnicy…. – wtrącił się trzeci mężczyzna, ale zamilkł pod wpływem spojrzenia jakie posłał mu Ksawier.
- Czy wy w ogóle rozumiecie co zamierzamy zrobić? – Ksawier wstał ze swojego krzesła i zaczął chodzić po komnacie - My nie atakujemy podstawówki tylko magiczną szkołę! Nie macie pojęcia jakie tam są zabezpieczenia! Oni tak łatwo się nie poddadzą!
- W takim razie będzie wojna – powiedział jeden z mężczyzn
- Tak, to na pewno. Ale my musimy ją wygrać! Za wszelką cenę!
- Wygramy Panie – zapewnili chórem
- Mam nadzieje bo jeśli nie, to nic z was nie zostanie – zagroził Ksawier, po chwili dodał - Musimy jak najszybciej zebrać naszą armię i zaatakować. Inaczej nasi dawni podopieczni mogą się zorientować co planujemy i nam przeszkodzić. A tego przecież nie chcemy, prawda Robercie? Jak nazywa się ta wampirzyca, która pozbawiła cię kłów w geście wdzięczności za przemianę?
- Will, panie. Możesz być pewien, że tego pożałuje – warknął najstarszy facet – Ksawier podszedł do mężczyzny odpowiedzialnego za armię wampirów i zapytał
- A Ty zapewne chciałbyś odzyskać swoich dwóch podopiecznych: Michaela i Davida, którzy uciekli do tej nieszczęsnej szkoły, czy się mylę?
- Nie, nie mylisz się panie. Odzyskam ich jak tylko zdobędziemy szkołę….
- Jeśli zdobędziemy szkołę  - przerwał mu Ksawier – Powtarzam wam, że to nie będzie łatwe. Ja również chciałbym odzyskać Pendragona, ale najpierw musi nam się udać!
- Uda się, już my się o to postaramy
- Trzymam was za słowo. A teraz już idźcie i dopilnujcie wszystkich przygotowań. Niedługo wyruszamy. 
W tym momencie wizja zaczęła się rozmywać. Po minucie na jej miejscu pojawiła się nowa. Widziałam naszą szkołę oblężoną przez wroga. Widziałam walczących uczniów i nauczycieli, a także atakujące ich stworzenia. Widziałam niezliczoną ilość rannych u nas i u wroga….
To było straszne. Ja… ja muszę ich ostrzec! Musimy się przygotować! W tym momencie wróciłam do rzeczywistości.
Chciałam krzyczeć...
Chciałam działać…
Jednak wydukałam tylko:
- Będzie wojna... Boże... Krwawa... Niedługo... - po tych słowach straciłam przytomność.

Ocknęłam się w skrzydle szpitalnym. Na początku nie wiedziałam co się właściwie stało. Po minucie pamięć mi wróciła. Usiadłam przerażona nie na żarty. W pokoju był profesor Cryson, który niemal od razu do mnie podszedł.
- Panie profesorze, jesteśmy w niebezpieczeństwie – wychrypiałam. Nauczyciel położył mi rękę na ramieniu
- Uspokój się Ariso, zadbaliśmy o wszystko – Zapewnił mnie, odetchnęłam z ulgą – Jak się czujesz?
- W porządku.– powiedziałam, nie było to do końca prawdą, ale chciałam jak najszybciej zobaczyć się z Pendragonem – Profesorze czy mogłabym już wrócić do pokoju? – zapytałam i wstałam, nie czekając na odpowiedź
- W żadnym wypadku! –zaprotestował historyk, łapiąc mnie za ramie i pociągając z powrotem na łóżko. Zrobił to trochę za mocno. Jęknęłam cicho, wtedy mnie puścił.
- Dlaczego? – zapytałam zaskoczona, jednocześnie masując obolałe ramie
- Wiele przeszłaś, powinnaś odpocząć. – wyjaśnił – Poza tym, twoja wizja wywołała wielkie zamieszanie w całej szkole. Nie chciałbym, aby ktokolwiek zamęczał Cię pytaniami. Dlatego zostaniesz tu co najmniej do jutra – powiedział stanowczo nauczyciel
- Dobrze – przystałam niechętnie – A czy mogłabym chociaż zobaczyć się z Pendragonem?
- Nie! – krzyknął Cryson, zdumiona wytrzeszczyłam na niego oczy. Widząc to opanował się i powiedział już spokojniejszym głosem – Na razie żaden z uczniów nie powinien Ci przeszkadzać.
- Ale… - próbowałam zaprotestować
- Koniec dyskusji – przerwał mi – Prześpij się teraz, jutro o tym porozmawiamy.
Niechętnie położyłam się i zamknęłam oczy. Nie spałam jednak tylko zastanawiałam się nad dziwnym zachowaniem historyka… W końcu udało mi się zdrzemnąć.
Nagle poczułam na sobie cos dziwnego. Jakby więzy… Więzy! Otworzyłam oczy. Nad sobą zobaczyłam historyka i jakąś nieznajomą kobietę. Co oni robią? Oboje byli tak zajęci skrępowaniem mnie, że nie zauważyli, że się obudziłam.
- Pomocy!!! – wydarłam się na całe gardło. Historyk natychmiast do mnie przyskoczył i zakneblował mi usta jakimś zaklęciem. Nie mogłam już krzyczeć. Zaczęłam się miotać po łóżku, chcąc wyswobodzić się z więzów.
- Nie dasz rady – szepnął nauczyciel – Te więzy są magiczne. Nie uciekniesz.
- Pan Ksawier chce Cię widzieć – syknęła kobieta – A takim jak on się nie odmawia – zaśmiała się złowieszczo. Miotałam się dalej, nie zważając na ich słowa.
W pewnym momencie rozległo się ciche pukanie do drzwi, a zaraz po nim szept
- Arisa, mogę wejść? – to był Pendragon.
- Szybko! Zabieramy ją – krzyknął historyk. Wziął mnie na ręce. Za pomocą magii otworzył okno i wyskoczył na zewnątrz. W tym samym momencie drzwi się otworzyły i do pokoju wbiegł Pendragon.
- Arisa! – krzyknął. Nie mógł mi pomóc bo niemal od razu rzuciła się na niego tajemnicza kobieta.
Historyk wylądował na trawie i prawie się przewrócił. Za bardzo się wierciłam i miał problem z utrzymaniem równowagi.
- Cholera! Uspokoisz się wreszcie?! – krzyknął wściekły. W tym momencie poczułam silne uderzenie w brzuch. Zabrakło mi tchu. Przestałam się rzucać, zemdlałam…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz