Higa i Toboe

Hige:
Rano obudził mnie zapach kwiatów, był za mocny i od razu rozbolała mnie głowa.
- Toboe! Mówiłem nie perfumuj się przy mnie!
- Allee to nie ja... Daj mi spać - Mruknął chłopak.
- Jak sobie chcesz idę na dwór. - Wybiegłem na świeże powietrze ale tam ten odór był silniejszy.
- Hige! HHIIIGGEE! - Usłyszałem i zobaczyłem że Lynks zmierza w moim kierunku. Złapał mnie za ramię i powiedział:
- No chłopie idź po Toboe i Alis i przyjdźcie na plac ćwiczeniowy.
- Ale po co?
- Opracowałem dla was specjalny trening - Rzekł dumnie profesor i klepną mnie po plecach. Ruszyłem do swojego pokoju ale w połowie drogi znów obezwładnił mnie ten zapach.
Toboe:
Hige dosłownie zrzucił mnie z łóżka i pociągnął za sobą do akademika ciemnych.
- Hhh... Hige?
- Tak?
- Po co my tam idziemy?
- Po Alis Lynks kazał mi ją przyprowadzić.
- Aha ale wiesz gdzie ona mieszka? - Wilk zatrzymał się i pokazał ręką miejsce pod drzewem. Kiedy się przyjrzałem zobaczyłem sylwetkę dziewczyny. Podszedłem do niej razem z moim przyjacielem.
- O fuu... - Rzekł chłopak.
- Co ci nie pasuje?! - powiedziała Alis
- No emm... pachnie od ciebie kwiatkami - wydusił Hige i zakrył nos bluzą.
- A, no tak - Uśmiechnęła się - Bo widzisz od wampirów czuć kwiatami.
- Lynks każe nam przyjść na plac ćwiczeniowy - Wtrąciłem.
- No dobra to idziemy - powiedziała ochoczo Alis.
Hige:
Kiedy byliśmy już na placu Lynks kazał nam się zmienić w wilki. Nikt nie miał z tym problemów.
- A teraz zabawimy się w polowanie - Powiedział i wyciągnął z pudełka małe stworzonko.
 http://fc02.deviantart.net/fs70/f/2010/107/7/1/Bunny_hop__by_Lukreszja.jpg
- Macie go mi złapać! - Krzyknął i wypuścił królika. Rzuciłem się za zwierzakiem do jesiennego lasu. Stworzonko nie dawało za wygraną biegło coraz dalej w głąb puszczy. Miałem dosyć tego pościgu więc wyprzedziłem królika i zagryzłem go. Nagle znów poczułem kwiaty ale były inne od tych Alis czułem tu siarkę, mlecze, maki i stokrotki. Postanowiłem poddać się ciekawości i poszedłem za zapachem.
- Hige? Gdzie ty idziesz - Zapytała Alis a obok niej stał Toboe.
- Nie wiem - Odparłem i podążałem za smrodem. Wilki szły za mną. Wreszcie usłyszałem jakieś głosy. Podszedłem bilżej i zobaczyłem obóz. Zatkało mnie po tym obozowisku szwędały sie różne demony w tym mój stary przyjaciel Barlok. Ciągle powtarzało się imię Ksawier. Nie miałem bladego pojęcia kto to jest. Obok mnie przeszła blada postać i i poczułem znów ten zapach.
- Wampiry i demony dziwne.- Rzekła Alis.
Toboe:
Wpatrywałem się w obozowisko i nadepnąłem na spruchniałą gałąź od razu usłyszał to wampir który stał blisko Alis i Hige. Wyskoczył zza krzaków i zasyczał na nas. Wilk i Wilczyca uciekli a ja poszedłem w ich ślady. Ten koleś nie dawał za wygraną i ciągle nas gonił po ok 10 min odpuścił sobie. Kiedy myślałem że już po wszystkim uderzyłem w innego wampira. Odruchowo ugryzłem go w rękę i poczułem że coś rzuca sie na mnie był to Hige.
- Co ty robisz on pachnie pieczonym jabłkiem i cynamonem czyli to Pendragon! - Wrzasnął wilk
- Aha...Oj - Wstałem i spuściłem głowę. - Ja nie chciałem to było nie specjalnie - zaskomlałem.
- Ah.. Nic sie nie stało - powiedział spokojnie wampir. - Co tu robicie?
- Toboe weź królika i Alis i idźcie do Lynksa - Powiedział Hige
- Ale....
- Już! - Wrzasnął i warknął.
Hige:
Kiedy odesłałem wilki zwróciłem sie do wampira. Jego zapach przypomniał mi że jestem głodny ale zignorowałem to.
- W głębi lasu jest wędrowny obóz wampirów i demonów. - Zacząłem a wampir nic nie odpowiedział.- Należy do jakiegoś Ksawiera czy jakoś tak ale to nie istotne. Słuchaj słyszałem jak mówili że przy następnej pełni z atakują szkołę czyli za jakieś 3 dni.
- Gdzie leży ten obóz?
- Jak mówiłem jest on wędrowny na razie jest ehh... trudno wytłumaczyć wieczorem mogę cie tam zabrać. - Powiedziałem i pobiegłem do Lynksa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz