Arisa

Kiedy już wróciliśmy do szkoły wszystkim poprawił się humor. Liranne niemal od razu pobiegła do Tamali, a Mooni oczywiście jej towarzyszył. Podejrzewałam jednak, że po drodze gryf rozłączy się z moją siostrą i pójdzie na ryby.
- Boże ile on ostatnio je!- zauważyłam kiedy już miałam pewność, że Mooni mnie nie usłyszy
- Rośnie. Jeszcze z dwa razy zmieni wielkość.
- To by dużo wyjaśniało. Ta ryba była większa od niego.
- I tak by ją zjadł – uśmiechnął się wampir
Po tych słowach zapadła chwila ciszy. Byliśmy sami w pokoju po raz pierwszy od dłuższego czasu. Oboje też nie mieliśmy na razie żadnych obowiązków.
- Więc... Co teraz? – szepnął Pendragon
- Hmmm.. nie wiem – powiedziałam szczerze – Może po prostu bądźmy razem?
- Mnie to pasuje – mruknął chłopak po czym wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka.
Położyliśmy się na nim razem i leżeliśmy tak wtuleni w siebie przez ładne kilka godzin. Oboje potrzebowaliśmy bliskości, ale nie musieliśmy się całować żeby zaspokoić tą potrzebę.
Po pewnym czasie ktoś zapukał do pokoju. Jednak zanim zdążyliśmy na to zareagować drzwi się otworzyły i do pokoju wpadła Liranne.
- Pendragon, Hest chciała z tobą porozmawiać – zawołała i podbiegła do nas
Dopiero kiedy to powiedziała zauważyłam, że nie przyszła tu sama. W drzwiach stały Hest i Tamala.
Razem z Pendragonem poderwaliśmy się z łóżka i stanęliśmy po jednej jego stronie.
- O czym to chciałaś ze mną porozmawiać? - spytał zdumiony wampir
Ja też byłam zdziwiona wizytą, ale w przeciwieństwie do ukochanego miałam jeszcze dziwne przeczucia…
- Przychodzę do ciebie jako posłanniczka Księżyca, który chciałby zawrzeć z tobą pewien pakt. A jego propozycja brzmi dokładnie tak: ty zapanujesz nad podziemnymi stworami i nie pozwolisz im nękać świata ludzi, a w zamian ja zapanuję by nikt z mych podwładnych, a tym samym i podwładni moich podwładnych nie mieszali się w sprawy podziemia.
Zatkało nas. Ani ja ani Pendragon nie mogliśmy wydobyć z siebie słowa. Hest jednak jakby tego nie zauważyła, spokojnie mówiła dalej.
- Z kolei ja, jako Panienka Wiosna, przychodzę do was Ariso i Liranne z pytaniem czy zechciałybyście zostać moimi dwórkami. Zapewni wam to wieczne życie i wieczną młodość, lecz będziecie musiały się starać, by godnie sobą mnie reprezentować. Obecna tutaj Tamala, zgodziła się zdecydować czy zostanie moją dworką, dopiero za dziesięć lat, wiec czas macie nieograniczony, lecz pamiętajcie, w jakim momencie się zdecydujecie, takie pozostaniecie już na zawsze.
Znowu zapadła cisza. Jednak nie na długo bo Pendragonowi chyba udało się wszystko ogarnąć.
- Wybacz Panienko Wiosno, ale nie podpiszę żadnego paktu – powiedział spokojnie
- Co??!! – uniosła się Hest
- Mogę Cię zapewnić, że w Piekle będzie spokój więc to co miałbym obiecać w pakcie i tak będzie spełnione. Jednak nie mam zaufania do nieznajomych zwłaszcza jeżeli chcą decydować o tym co się ma dziać w moim królestwie. Nie pozwolę by w Piekle zapanował chaos, który by mógł zagrozić istotom ziemskim, ale nie pozwolę też by moi poddani byli niewłaściwie traktowani.– Mój ukochany wyglądał teraz jak prawdziwy władca i Hest odrobinę zatkało. Chyba nie spodziewała się, że ktoś grzecznie i za pomocą pięknych słów będzie umiał jej odmówić.
Kiedy już odzyskała mowę zwróciła się do mnie i Liranne
- W porządku. A jaka jest wasza decyzja?
- Ja mogę ci obiecać, że jeśli będziesz potrzebowała pomocy to śmiało możesz mnie o nią poprosić. Możesz być pewna, że zrobię wszystko co w mojej mocy by ci pomóc.Jednak nie chcę być zależna od Twoich decyzji… Od decyzji kogokolwiek dlatego nie zostanę twoją dwórką. Co do Liranne… - zawahałam się – Niech sama zdecyduje, jednak jeżeli się zgodzi niech to się stanie za co najmniej dziesięć lat
- Za piętnaście – wtrąciła się niespodziewanie mała – Chciałabym być w tym samym wieku i nauczyć się tego samego co będzie umiała Tamala kiedy podejmie decyzję

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz