Pendragon

Słysząc słowa Lucasa potarłem dłonią o skroń.
-No to cudownie...- mruknąłem niezbyt zadowolony.
-Ja swoje zrobiłem. Więcej nic nie poradzę.- powiedział całkowicie spokojnie wampir. Całe szczęście, że potrafił być zawsze spokojny, bo nie wiem co by się mogło stać.
-To zrobimy tak.- zacząłem- Ty wrócisz po Alderente i Minito i razem zadbacie o bezpieczeństwo Liranne, nie rujnując przy tym szkoły, dobrze? Jak wrócicie to ja się zabiorę za te piątkę kołków, którzy odważyli się tknąć małą...
-Oczywiś...- odparł Lucas, jednak nie zdążył dokończyć bo Arisa krzyknęła do mnie.
-Że co?! Zabierzesz?! Ty chyba nie myślisz,że... że ja cię puszcze samego!- uniosła się.- Nie ma takiej opcji!
-Ale spokojnie...- zacząłem ją uspokajać.
-Jak mam być spokojna, skoro Liranne... a ty chcesz sam...- powiedziała a w oczach zabłysły jej łzy.
-No już...- szepnąłem przytulając ją.- Poradzę sobie.
-Wiem ale... mimo to chcę iść z tobą.
-Nie będę cię narażał.- upierałem się.
-Zwariuję nie wiedząc co z tobą.
-Więc... w sumie, to nie mam wyboru, prawda?- stwierdziłem bardziej niż zapytałem.
-Przy tobie nic mi się nie stanie a w razie czego pomogę ci.- powiedziała opierając głowę o moje ramię.
-No to musimy się przygotować.- odparłem wstając.- Kilka eliksirów, coś do obrony i jakiś środek transportu powinny wystarczyć. Ja zajmę się pierwszymi dwoma a ty ostatnim, dobrze?- zapytałem elfkę.
-Oczywiście- odparła zadowolona z udziału w wyprawie.
***

Wyszedłem przed szkołę gdzie czekały na mnie trzy kare ogiery i Azula. Widząc moje "Cudowne trio opiekunek" i ukochaną mimowolnie delikatnie się uśmiechnąłem. Szkoda, że konie mnie nie cierpią...
-W razie czego.- powiedziałem wręczając elfce łuk i strzały.
-Yyy... mam sztylet mrozu.- odparła nieco zdziwiona.
-Mimo to masz wziąć łuk.- powiedziałem dobitnym głosem.- Ja się będę męczył z koniem a ty masz mieć łuk w pogotowiu.
-No dobrze.- szepnęła i zabrała broń.
Wtedy Lucas wybuchnął śmiechem.
-A ci co?- zapytałem zdziwiony.
-Wybacz młody ale wasz środek transportu... no perfekcyjnie do ciebie dopasowany jest.- prychnął.
-Widzę...- mruknąłem.
-Coś nie tak?- zapytała Arisa patrząc na mnie dziwnym wzrokiem.
-Oj tak panienko. Młodego konie unikają jak przysłowiowy diabeł święconej wody ha ha ha!- znowu się zaśmiał, no ale trzeba przyznać, że była to jego chwila chwały.
-Ta... To z czym ja się będę mierzył?- zapytałem zniecierpliwiony.
-Panie, mój ogier jest młody, to fakt ale może się nada?- zapytał Minito.
-Mój jest dość nerwowy więc się nie nada, chyba, że lubisz takie konie panie.- szepnął cicho Alderente.
-No to nieciekawie...- walnąłem.
-Załatwiłem ci odpowiedniego konia, młody i się nie martw.
-Jakiego niby?- zdziwiłem się.
-Ten co jechałeś nim na polowanie się nada idealnie. Zaufaj mi. Tylko go pilnuj!
-Zjem go.- powiedziałem z uśmiechem.

Wyruszyliśmy w podróż, a przewodnikiem nam był Kompas z rdzeniem zrobionym z kła pierwszego Wampira jaki żył na świecie. Na szczęście koń mnie słuchał, więc mogłem się skupić na obmyślaniu strategii pokonania wrogów. Jednak w pewnym momencie zadałem sobie pytanie "Co dalej?" Nie mogąc znaleźć odpowiedzi zadałem to samo pytanie towarzyszce.
-Ariso... co będzie dalej?
-Że co?- zapytała zdumiona.
-No... co dalej. Z nami. Z tym wszystkim...
-Ułoży się.- szepnęła uśmiechając się lekko.
-Nie... My to będziemy musieli ułożyć. Sami. Bez niczyjej pomocy.
-Damy sobie radę.
- Czy ty... ścierpisz świadomość kim jestem? Nie będzie ci przeszkadzać jak będę co jakiś czas znikać? Że jestem potworem? Wytrzymasz moje pobyty w piekle? Pokazałem ci je od dobrej strony ale nie zawsze tak jest. Dasz radę żyć ze świadomością, że będę w piekle?- zapytałem- Bo ja nie jestem w stanie wyobrazić sobie nas za jakieś 70 lat... będziesz taka krucha... rozsypiesz mi się w ramionach... ale cię nie puszcze. Wiesz dobrze, że wtedy razem umrzemy... Bo ja nie będę umiał żyć ze świadomością, że cię nie ma... po prostu...- szepnąłem spuszczając wzrok.
Nie chciałem jej tracić. To po prostu było dla mnie nie realne. Po dłuższej chwili zacząłem znowu.
-Ja... ja spróbuję ... może się uda. Bo ja będę wiecznie wyglądać na 18 lat... taki niedorostek... a ty... ja ci nie pozwolę. I koniec.- postanowiłem. Czekałem na jej odpowiedź. Chciałem jej na każde pytanie, które zadałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz