Pendragon

Walnąłem się ręką w czoło. Wiedziałem, że o czymś zapomniałem ale nie mogłem sobie przypomnieć o czym.
-Wiedziałem...- mruknąłem.
-Więc, co z twoim gryfem?- zapytała Arisa zaplatając ręce na piersi.
-Mooni jest tam gdzie jedzenie.
-Czyżby?
-Na pewno. Zaraz go znajdę.
Skupiłem się i wysłałem wiadomość telepatyczną w kierunku jeziora. Musiał tam być. To zwierzę zawsze myślało o jedzeniu. Odpowiedź dostałem po chwili, jak runęło na mnie pierzaste "coś" z nieba ciesząc się:
-No nareszcie! Ile ja mam za tobą czekać! Może byś mnie następnym razem uprzedził, co?!- nawijał jak katarynka, gdy trzymałem go w ramionach.
-Jedzie ci rybą z dzioba.- walnąłem z uśmiechem.
-Idź ty!- uniósł się wyskakując z objęć.
-No to jesteśmy wszyscy. Jesteście pewne, że chcecie iść?
-No pewnie!- wrzasnęła Liranne.
-No to chodź tutaj!- walnąłem uradowany biorąc ją na barana.- Trzymaj się żebym cię nie zgubił.
-Nie dał byś mi rady!
-Sprawdzimy?- zapytałem i zakręciłem szybki piruet. Chyba jej się to spodobało.- Rzeczywiście mocno siedzisz.- uśmiechnąłem się.
Ruszyliśmy w kierunku lasu. Robiliśmy to tylko po to, żeby nauczyciele się nie czepiali. Gdy stwierdziłem, że nikt z grona pedagogicznego nas nie zauważy otwarłem portal. Czułem, że Arisa nie była co do tego przekonana ale nie dziwiłem jej się. Najbardziej narzekał Mooni.
-Znowu będzie mi niedobrze. Cholerstw* jedno. Jakby normalnie dojść nie można było... bez sensu... na co ja się pisałem.
Nie mogłem dłużej tego słuchać, więc po prostu go wrzuciłem do portalu. Drań ciągle jeszcze rósł, więc tak zgrabnie jak kiedyś to nie wyszło. Potem chwyciłem ukochaną za rękę i razem przeszliśmy na drugą stronę. Gryf siedział już w krzakach...
-Obrzydliwy jesteś.
-Jakby mnie ktoś uprzedził to bym na czczo przybył.
-Jak się doprowadzisz do porządku
-Wiem wiem.- odburknął nie pozwalając mi skończyć.
-Ty potworku.- mruknąłem do niego i ruszyłem w kierunku pałacu. Nie było wcale daleko.
http://th01.deviantart.net/fs71/PRE/f/2010/328/9/4/the_old_castle_by_e_designer-d33hvk0.jpg

-Więc to tutaj?- zapytała Liranne.
-Tak.
-Kto to?
-To? To jest Lucas. Zadba o twoje potrzeby.
-Potrzeby?
-Nie pozwoli abyś się nudziła.
-Aaa... Fajnie!
-Za bardzo ją rozpieszczasz.- wtrąciła się Arisa gdy zsadzałem jej siostrę.
-Nieprawda. Rozpieszczać to ja was dopiero zacznę.- mruknąłem.
-Ach...
-No co? Chyba Lucas przypadł jej do gustu.- wskazałem na odchodzących, śmiejących się do rozpuku.-A co do nas... to...- zacząłem niepewnie.
-To co?
-Zobaczysz.- powiedziałem biorąc ją w ramiona. Ruszyłem na poszukiwanie odpowiedniego ubrania bo to się do niczego innego nie nadawało.
Na szczęście Arisa pomogła mi się ogarnąć. Mimo to jednak, nie mogłem się nacieszyć ich obecnością. Szczęście roznosiło mnie od środka. Miałem ochotę nosić ukochaną na rękach przez wieczność... Gdyby mi tylko dała...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz