Pendragon

Jechaliśmy na polowanie. Co dziwniejsze, koń faktycznie mnie słuchał...
-Po co w ogóle to polowanie?- zapytałem zdziwiony.
-Ach młody... Dużo musisz się jeszcze nauczyć...- westchnął.
-Nie nauczę się niczego, skoro nic mi nie chcesz wyjaśnić.- odparłem.
-A co ja jestem, hę?
-Sam chciałeś.- wytknąłem mu.
-Z tobą...- wywrócił oczami.
-No to jak?
-Idziesz na polowanie z no, jak to nazwać...- zamyślił się. Dokończył po dłuższej chwili- To będą twoi zaufani pomocnicy.
-Ale po co?
-Oni będą pilnować porządku tam, gdzie go nie będzie, żebyś ty nie musiał się zajmować każdą błahostką. Nadążasz?
-Tępy nie jestem.
-Nic takiego nie mówiłem.
-I ja mam z nich wybierać najlepszych, czy jak?
-Nie. Ty masz znaleźć dwóch, z którymi będzie ci się najlepiej polowało.
-Yyy... aha. A ilu ich będzie na tym polowaniu? I tak w ogóle na co będziemy polować?
-No z nami będzie nas piętnastka. A co do zwierzyny... sam zobaczysz.
-Nie podoba mi się to.- powiedziałem bez owijania w bawełnę.-Ale jak mus to mus.

Jechaliśmy dość długo aż znaleźliśmy się w dziwnym miejscu. Dotarliśmy do jakiegoś czerwonego lasu. Dosłownie. Wyglądał jak tropiki czy coś w tym stylu ale wszystko było czerwone. Dziwnie czerwone...
-A mogłem wziąć czerwony...- mruknął Lucas.
-Od kiedy lasy są czerwone?- zapytałem patrząc na niego dziwnym wzrokiem.
-Ten las jest bez koloru.
-Jeszcze widzę.
-Nie skończyłem.- wytknął mi, że mu przerwałem- Las zmienia kolory dlatego mówi się, że jest bez barwy.
-Ty to masz...
-Zobaczysz to zrozumiesz. I zobaczysz jak się w nim "fajnie" poluje.- mruknął i ruszył przed siebie.
Od środka las wyglądał jeszcze dziwniej. Wszystko wyglądało jakby było przykryte gigantycznym, czerwonym płótnem, jednak każdy, nawet najmniejszy szczegół mia swój normalny kolor.
-Jak to możliwe?
-Mi się nie pytaj. Tak już było. A teraz uważaj. Zaraz zaczniemy.
-Przecież...- nie zdążyłem dokończyć bo przede mną stanęło dwóch mężczyzn.
-A więc to są Alderente- wskazał na pierwszego- i Minito.
Zdziwił mnie nieco ich wygląd ale to ich sprawa co nosili.



-No to zaczynamy skoro są wszyscy.- powiedział Lucas całkowicie mącąc mi w głowie.
"Wszyscy? Przecież było ich tylko dwóch." powiedziałem mentalnie, żeby nikt ani nic nas nie podsłuchało.
-Bo ty myślisz nie o tym co trzeba.- wytknął mi normalnie, z uśmiechem na ustach.
Polowanie się zaczęło ale nadal nie wiedziałem na co mieliśmy polować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz