Hest

Nie wiem co mnie podkusiło by wezwać ptaki i poprosić je by śpiewały. Jak zawsze moja głupota okazała się przyczyną mojego nieszczęścia.
Stałam w otwartych drzwiach i gapiłam się przerażona na tą małą kotołaczkę. Słyszałam wyraźnie co powiedziała: Panienka Wiosna. Skąd ona to wiedziała? Nikomu nie mówiłam, nikt nawet jeszcze o mnie nie słyszał.
-Eeee... O czym ty mówisz? - spytałam by zatuszować swoje zdziwienie.
-Jesteś Panienką Wiosną - powtórzyło dziecko, tym razem głośniej i pewniej. Już wiedziałam, że nie uda mi się jej wybić tego z głowy.
-Cicho - szepnęłam po czym wciągnęłam ją do pokoju i zamknęłam drzwi.
Ptaki wciąż śpiewały więc uciszyłam je jednym gestem i kazałam odlecieć. Potem posadziłam Tamalę na łóżku a sama usiadłam na podłodze.
-Skąd to wiesz? - Przeszłam od razu do rzeczy.
-Ja nie wiem... Samo mi się nasunęło. Tak jakby ktoś wyszeptał mi to do ucha...
Zastygłam. Któż mógł szeptać do ucha? Tylko kochany Księżyc. A skoro to on, to Tamala musi być jedną z tych, co zostanie moimi damami dworu.
-Tamalo - powiedziałam poważnie. - Czy zechciałabyś zostać damą dworu Panienki Wiosny? - spytałam wypowiadając odpowiednią formułkę. Jeśli się zgodzi, stanie się nieśmiertelna, lecz jednocześnie, na wieki pozostanie w tej formie, w tym ciele małego dziecka.
Dziewczynka jednak najwyraźniej nie była z tych, co to zawsze mażą o zostaniu księżniczkami itp. Zastanowiła się chwilę i spytała:
-A co to znaczy?
-To znaczy, że będziesz reprezentowała mnie i będziesz mogła zamieszkać w moim pałacu. Zostaniesz moją przyjaciółką, pomocniczką i powierniczką. Staniesz się nieśmiertelna, twoje ciało nigdy się nie zestarzeje, co w tym wypadku oznacza, że na zawsze będziesz dzieckiem.
-A mogłabym poczekać jeszcze z dziesięć lat? - wypaliła gdy tylko skończyłam mówić.
Wybuchnęłam śmiechem. Mała na prawdę ma myślenie i to niezwykłe. Szybko skalkulowała, że nie chce zostawiać teraz rodziny, ani na zawsze pozostać dzieckiem.
-Możesz - odparłam z uśmiechem. - Teraz zostaniesz ze swoją rodziną, będziesz rosła i się uczyła, a za dokładnie dziesięć lat znów się spotkamy i powiesz mi jaka jest twoja decyzja, dobrze?
-Dobrze, ale czy to oznacza, że teraz odejdziesz? - spytała z zaniepokojeniem.
-Nie, jeszcze muszę tu coś załatwić - odparłam a w głowie usłyszałam szept: "słuszna decyzja"...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz