Tamala zaprowadziła nas nad skraj lasu. Już z daleka słychać było krzyki
Liranne. Nie chciałem żeby Arisa na to patrzyła ale to przecież jej
siostra... Nie mogłem jej zabronić. Elfka podbiegła do małej ale ta jej
nie poznawała, nie dawała się dotknąć... Po kilku próbach odsunąłem
Arisę od niej i po prostu unieruchomiłem. Nie robiłem jej krzywdy ale
wtuliłem ją w siebie i nie pozwoliłem by zraniła siebie jak też innych.
Trzymając ją mocno ruszyłem do szkoły. Zaniosłem ją do skrzydła
szpitalnego i ułożyłem na łóżku. Profesor dała jej środek nasenny, który
na szczęście zadziałał. Elfka spróbowała uleczyć siostrę ale coś mi się
to nie widziało. W pewnym momencie razem z profesor Lansą kazały mi
wyjść. Zrobiłem to bez protestów.
Siedziałem na krześle przed drzwiami i czekałem. Nic nie mogłem zrobić.
Na dodatek na korytarzu panowała absolutna cisza i mogłem usłyszeć
wszystko nawet się nie skupiając, co było dołujące.
W pewnym momencie usłyszałem szloch. Nie byłem pewien czyi ale Arisa wybiegła z sali i przytuliła się do mnie mocno.
-Co się stało?- zapytałem usadawiając ją sobie na kolanach.
-To nie działa...- jęknęła.
-Ale co?
-Moja magia. Ona nie pomaga...
-Ciii... Spokojnie...- szepnąłem gładząc ją po głowie.
-Jak mam być spokojna, przecież to moja siostra!- uniosła się.
-Wiem. Ale spokój jest teraz najlepszym wyjściem.- szepnąłem czule.
-Wybacz...
-Przecież wiesz, że się nie gniewam.
-Ale tak się o nią martwię...
-Wiem. Spokojnie. Masz może przypuszczenia, co to może być?
-Nie wiem... ale...
-Ale?
-To absurd.
-O czym myślisz?
-To mogła by być klątwa, ale nie wiem kto ją mógł rzucić.
-Sprawdzimy to. Wrócę do piekła i poradzę się...- nie dała mi skończyć.
-Nie zostawiaj mnie.
-Och...
-Proszę...
-No dobrze. Poproszę Lucasa tutaj. Może on coś wymyśli.
-Dobrze...- szepnęła i ziewnęła.
-Zmęczyłaś się. Powinnaś odpocząć.
-Pójdę do Liranne. Poleżę przy niej.
-Pójdę z tobą.- powiedziałem i pocałowałem ją czulą chcąc dodać otuchy.
Mała spała spokojnie. Musiała dostać silne środki nasenne. Arisa
położyła się obok niej i zasnęła. Nie chciałem żeby coś sobie nawzajem
zrobiły więc przeniosłem ukochaną na sąsiednie łóżko i czekałem na
rozwój wydarzeń. Po drodze wezwałem mentalnie Lucasa. Jego przybycie
było tylko kwestią czasu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz