Arisa

Po tym jak Pendragon i Liranne odprowadzili mnie do pokoju i poszli poszaleć ja niemal natychmiast zasnęłam. Nie wiem czemu byłam taka zmęczona…
Obudziłam się po kilku godzinach ze zdecydowanie lepszym samopoczuciem i nastawieniem do świata. Ledwo wstałam z łóżka i się ubrałam ktoś zapukał do pokoju. Była to ta kobieta, która rano pytała mnie co zjem na śniadanie.
- Słucham? – zapytałam uprzejmie, zdziwiona jej przyjściem
- Pan prosił żeby panienka to dostała kiedy wstanie – powiedziała kobieta, kłaniając się i nie wiadomo skąd wyciągnęła tacę z jedzeniem – Smacznego – powiedziała, podając mi tacę
- Dziękuje – powiedziałam z uśmiechem. Przypomniałam sobie, że Pendragon rzeczywiście coś dla mnie zamawiał, a właśnie gdzie on jest…?
- Pan cały czas bawi się z małą panienką na zewnątrz – odezwała się nieśmiało kobieta
- Och.. yyy.. dziękuje – mruknęłam zaskoczona i zakłopotana, że ktoś mi czyta w myślach
- Czy mogę odejść panienko?
- Oczywiście – powiedziałam
Kobieta odeszła, a ja wróciłam do pokoju i zabrałam się do jedzenia. Kiedy skończyłam posiłek wstałam żeby odłożyć tacę. Nie doszłam daleko bo zrobiło mi się słabo i musiałam z powrotem klapnąć na łóżku.
Po chwili zawroty głowy minęły, a do pokoju wślizgnął się Pendragon
- Już jestem kochanie - szepnął
- Jak było? – zapytałam cichutko
- Jezu...- jęknął, widząc mnie  - Co ci jest? Powiedz. Ja... ja...- urwał, był naprawdę przerażony
- Spokojnie. Dopiero wstałam i jestem po zamówionym posiłku – uspokoiłam ukochanego
- Przeraziłaś mnie...- szepnął i pocałował mnie namiętnie.- Zaraz... Ale placka jeszcze nie było – powiedział z zawadiackim uśmiechem
- Weź się!- walnęłam go w ramię - A ty tylko o jedzeniu myślisz?
- Szczerze? – zapytał z błyskiem w oku
- A jak inaczej?
- Myślę jak przeżyję z tobą noc, skoro zaczynasz nabierać odpowiednich kolorów, wrócił ci apetyt i co ważniejsze, przespałaś cały dzień – wypalił
- Oj tam oj tam...
- Chyba już wymyśliłem.
- Hę? – zapytałam zaintrygowana
- Schowam cię w sercu!- zawołał z promiennym uśmiechem i pocałował mnie czule.
- A gdzie jest Liranne? – zapytałam kiedy już się od siebie oderwaliśmy
- śpi bezpiecznie w moim pokoju – zapewnił mnie
- W porządku. W takim razie co robimy?
- Hmmm… już chyba wiem – powiedział i wziął mnie na ręce.
Nie protestowałam bo byłam bardzo ciekawa co dalej zrobi. Chłopak tymczasem otworzył okno za pomocą magii i zgrabnie przez nie wyskoczył. Wtuliłam się w niego mocniej, ale nie bałam się, że cos nam się stanie. Ufałam ukochanemu.
Wylądowaliśmy tuż pod jakimś lasem i Pendragon puścił się biegiem w stronę jakiegoś wzgórza. Po jakichś kilkunastu minutach dotarliśmy na sam szczyt i Pendragon postawił mnie na ziemi. Chyba był zmęczony całodzienną zabawą z Liranne bo inaczej w życiu by mnie nie wypuścił jeślibym go o to nie poprosiła.
- Popatrz w niebo – szepnął mi do ucha ukochany
Posłuchałam go i aż westchnęłam z zachwytu. Zobaczyłam prawdziwą zorze polarną!
http://cdn14.podroze.smcloud.net/t/image/thumbnails/126245/zorza_polarna_w_laponii_590x443_crop_rozmiar-niestandardowy.jpg
- Jaka ona cudna – westchnęłam z zachwytem
- Wiedziałam, że ci się spodoba – Pendragon przytulił mnie i widziałam, że jest szczęśliwy
- Ale przecież to takie rzadkie zjawisko – zauważyłam – Skąd wiedziałeś, że akurat dzisiaj będzie można ją zobaczyć?
- Kochanie tu to jest na porządku dziennym – wyjaśnił
- Naprawdę?
- Naprawdę – powiedział i pocałował mnie
- A to też jest na porządku dzienny? – zapytałam, wskazując ręką na niebo kiedy się ode mnie odsunął. 
Chłopak spojrzał na niebo zaskoczony pytaniem i znieruchomiał
 http://republika.pl/blog_ia_4035498/5421623/sz/pobliska2.jpg
- To… to… wyrocznia – wyszeptał
- Co?
- Tutaj nie ma osób z takimi zdolnościami jak twoje – wyjaśnił mi szeptem – Mamy tylko gwiazdy wyrocznie, które pojawiają się przed tym komu mają przepowiedzieć przyszłość
- A nam co teraz przepowiadają? – zapytałam szeptem
- Nie wiem dokładnie, ale… - zastanowił się chwile – Widzę tu ciebie z jakimś innym wampirem… nie wiem co robicie… - urwał bo gwiazdy nagle się rozpłynęły
- To chyba wszystko co mogliśmy zobaczyć – uśmiechnęłam się
- Chyba tak – powiedział i ziewnął
- Wracajmy, jesteś zmęczony – powiedziałam, czule gładząc ukochanego po twarzy
- To nic takiego…
- Przecież widzę – powiedziałam – Wracajmy    
Pendragon wreszcie ustąpił i wróciliśmy z powrotem do pałacu. Kiedy znaleźliśmy się w naszym pokoju prawie siłą zaciągnęłam Pendragona na łóżko. Chłopak był tak zmęczony, że ledwie dotknął głową poduszki już spał.
Otuliłam go troskliwie kołdrą, a potem pomyślałam, że zajrzę zobaczyć czy Liranne dalej śpi. Wyszłam cichutko z pokoju i poszłam w kierunku sypialni w której miałam zamiar znaleźć siostrę. Jednak Liranne w pokoju nie było. Zastałam w nim tylko rozkopaną pościel i ślady pierza…. Gdzie ona mogła być?
- Liranne! Liranne! – zawołałam, wychodząc z powrotem na korytarz
- Panienko! – odwróciłam się i zobaczyłam znajomą, niską kobietę – Panienko, pomóż! – zawołała, była przerażona
- Co się stało?
- Pani siostra wypuściła Loriza z podziemia!
- Kogo?
- Loriza. To jeden z potężniejszych potworów w Piekle
- Co? Ale jak?! – przeraziłam się
- Nie wiem dokładnie – kobieta spuściła głowę
- Ale gdzie jest Liranne? – zapytałam
- W podziemiu razem z Lucasem – powiedziała – Oni…
- Zostań tu – przerwałam jej i pobiegłam w stronę podziemi
Kiedy zeszłam w głąb ogromnego tunelu usłyszałam krzyki i ryk potwora. Pobiegłam w kierunku z którego dobiegały i znalazłam półżywą ze strachu Liranne skuloną w kącie oraz rannego Lucasa walczącego z potworem.
Szybko otoczyłam oboje tarczą ochronną po czym cisnęłam piorunem kulistym w potwora. Udało mi się go ogłuszyć. Kazałam Liranne biec szybko na górę, a sama pomogłam Lucasowi, który ledwo trzymał się na nogach.
- Uciekaj panienko – szepnął łamiącym się głosem
- Nie ma mowy. Nie zostawię cię – powiedziałam stanowczo i dalej pomagałam wampirowi
W końcu udało nam się wydostać z podziemi.
Zabrałam Lucasa do pokoju Pendragona i położyłam na łóżku na którym godzinę wcześniej spała Liranne. Nie zważając na protesty Lucasa zaczęłam go opatrywać. Niektóre rany były jednak bardzo poważne i musiałam się nieźle namęczyć żeby je zagoić. W końcu jednak Lucas spał spokojnie, a po jego obrażeniach nie został nawet ślad.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz