Arisa


Nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. A raczej kogo zobaczyłam.
- Pendragon!- krzyknęłam, uwieszając się na szyi chłopaka. Zrobiłam to tak niespodziewanie, że wampir stracił równowagę i razem zjechaliśmy ze szpitalnego łóżka na podłogę. Nieźle o nią gruchnęliśmy. Leżałam na chłopaku, wpatrując mu się głęboko w oczy.
- Nie mogę oddychać. - szepnął
- Wybacz. – zreflektowałam się - Cieszę się tylko, że żyjesz.- to było mało powiedziane. Kamień spadł mi z serca. Dopiero po sekundzie zorientowałam się, że z moich oczu znów zaczęły płynąć łzy. Tym razem były to jednak łzy szczęścia.
- Jezu! Tylko nie płacz... – nieoczekiwanie chłopak przytulił mnie do siebie. Zaskoczył mnie tym. - Boże. Już w porządku. Wszystko będzie dobrze. Dlaczego płaczesz? – zapytał zdumiony. Objął mnie delikatnie.
- Tak się martwiłam! – powiedziałam wtulając się w niego.
- Przepraszam za tamto. Znaczy za te wredne żarty. – o czym on mówi?
- Przestań... – powiedziałam, znowu go zaskakując.- Zapomniałam już o tym.
- Chciałem sprawdzić czy jesteś w porządku... – wyjaśnił -Teraz nie muszę już być wredny... – tym razem to on mnie zaskoczył
- Co? Ty to robiłeś specjalnie?
- Tak... Najlepiej kogoś poznasz poprzez rywalizację. – powiedział z delikatnym uśmiechem. Jednak po tych słowach wyraźnie zbladł.
- Co ci jest? – zapytałam zaniepokojona, podtrzymując go delikatnie
- Nic. Chciałbym odpocząć... I jeszcze... – urwał lekko zakłopotany
- I co?
- Podziękować.
- Za co? – zapytałam szczerze zdziwiona
- Za życie... – powiedział, zasypiając na podłodze, w moich ramionach. Zaczęłam go głaskać po głowie.
W tej pozycji zastała nas, kilka minut później profesor Lansa.
- Czy on…? – nie dokończyła, pokręciłam głową uśmiechając się
- Nie, ale mało brakowało – wyjaśniłam szeptem. Nauczycielka przyklękła i sprawdziła czy Pendragon nie ma gorączki. Następnie uniosła lekko jego koszulkę.
- Ależ to cud! – krzyknęła rozpromieniając się - Przecież on jest zdrowy! Co prawda wyczerpany, ale całkiem zdrowy!
- Ciii, obudzi go pani – szepnęłam
- Och przepraszam. Ale powiedz mi jak to się stało?
- Sama nie wiem – skłamałam. Nie miałam zamiaru przechwalać się swoimi umiejętnościami. Wystarczyło mi to, że Pendragon był cały i zdrowy.
- No cóż – westchnęła nauczycielka – pewnie już nigdy się tego nie dowiemy – po tych słowach wstała i wyszła z pokoju. Po minucie wróciła z profesorem Lynxem i razem przenieśli chłopaka do jego pokoju. Ja razem z Moonlightem poszliśmy tuż za nimi.

W pokoju nauczyciele położyli Pendragona na łóżku i wyszli zostawiając nas samych. Okryłam wampira kołdrą i usiadłam na sąsiednim łóżku. Minęło kilka godzin, a Pendragon nadal mocno spał. W końcu mnie też zaczęło dokuczać zmęczenie. Ziewnęłam kilka razy.
- Może się prześpisz, a ja go popilnuję? – zaproponował Moonlight
- Nie – zaprzeczyłam, ponownie ziewając – Nie chcę go jeszcze zostawiać bez opieki. Mój pokój jest po drugiej stronie szkoły i nie dotarłabym tu zbyt szybko, gdyby coś się stało – wyjaśniłam
- A kto mówi o powrocie do pokoju? – zaoponował gryf – Zawsze się możesz położyć na tym łóżku na którym siedzisz – zastanowiłam się. Było to lepsze rozwiązanie od powrotu do pokoju, ale nie byłam przekonana. W końcu jednak zmęczenie zwyciężyło. Położyłam się na miękkim łóżku i niemal natychmiast zasnęłam.

Obudziłam się następnego ranka. Na początku nie wiedziałam gdzie właściwie jestem. Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się dookoła. Byłam w akademiku ciemnych, w pokoju Pendragona. Na podłodze rozłożył się Moonlight, ale Pendragona nigdzie nie było. Wpadłam w panikę. Gdzie on jest? Może znowu ci łowcy go zaatakowali? Wyskoczyłam z łóżka i wypadłam biegiem z pokoju. Nie pobiegłam jednak daleko, bo na korytarzu zderzyłam się z… Pendragonem!
- Co ty tu robisz? – wydarłam się
- Byłem na polowaniu – odpowiedział zaskoczony, chciał coś jeszcze powiedzieć, ale pociągnęłam go z powrotem do pokoju. Nie chciałam żeby wszyscy słyszeli jak się awanturuję.
- Czy Ty wiesz jak mnie wystraszyłeś?! – krzyknęłam kiedy już zamknęły się za nami drzwi pokoju - Myślałam…– urwałam roztrzęsiona. Głos mi się łamał, a w oczach rozbłysły łzy. Pendragon podszedł i przytulił mnie. Zaczęłam płakać na całego. Kiedy już się uspokoiłam chłopak podprowadził mnie do łóżka i posadził na nim. Zaczęliśmy rozmawiać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz