Arlina

To całe zamieszanie ze zmianą pokoju, źle wpłynęło na mój humor. Zabrałam więc Lullaby i wyskoczyłam przez okno z pokoju.  Niech ta cała Abigail nie myśli że jest najfajniejsza.
Wybrałam się jeszcze raz na obchód całego terenu. Przechodząc obok jeziora, zapatrzyłam się na chmury i wpadłam na jakiegoś chłopaka. Tak niefortunnie to zrobiłam że o mało nie wpadłam do jeziora. O mało bo w ostatniej chwili nieznajomy złapał mnie za łokieć.
-Nic ci nie jest - spytał zmartwiony.
-Nie, dzięki - odparłam.
Był tak wyraźnie zmartwiony, że nawet nie siliłam się, na moje zwyczajowe podejście, do wszystkiego co żywe. Pomógł mi stanąć prosto i powiedział ze słodkim uśmiechem:
-Jestem Ever, a ty?
-Arlina. Nie jesteś przypadkiem z Jasnych?
-Tak, a co Ciemna jesteś?
-Taa... Tak na sześćdziesiąt pięć procent - powiedziałam, nawiązując do znanej reklamy czekolady.
Po chwili oboje się śmialiśmy. Dziwne... Nie pamiętam kiedy ostatni raz się śmiałam, ale on był taki naturalnie rozweselający że się nie dało inaczej.
-Czy to nie jest przypadkiem zakazane? - spytałam. - Znaczy, no wiesz, Jasny i Ciemny którzy ze sobą rozmawiają, nie plując przy tym jadem...
-Nie, szkoła powstała po to aby jedni i drudzy, poprzez zdrową rywalizację, poznali się i polubili - powiedział mądrze.
Zastanowiłam się chwilę.
-Coś im ta koncepcja nie wypaliła - powiedziałam i znowu się roześmialiśmy.
Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę, po czym oznajmił że musi już iść bo jeszcze nie ogarną ani pokoju ani niczego innego. Pożegnaliśmy się z postanowieniem że jeszcze kiedyś się spotkamy i pogadamy "przy kawie".
Tak więc on poszedł, a ja zostałam i dokończyłam obchód. Gdy byłam w Lesie Letnim spotkałam innego chłopaka. Gdy popatrzyłam na niego coś we mnie zastygło. Nie był jakoś szczególnie ładny, choć urody mu nie brakowało. To nie wygląd sprawił że się tak poczułam, tylko... No właśnie co? Nie byłam w stanie tego powiedzieć, to było takie nieuchwytne.
W każdym razie, chłopak mnie zaintrygował. Przez chwilę stałam pomiędzy gałęziami, obserwując jak jego pies/wilk poluje, ale nieopatrznie postawiłam krok do przodu i nastąpiłam na suchą gałązkę. Chłopak natychmiast odwrócił głowę i spojrzał w moją stronę.
-Kto tam? - spytał, a moje serce zaczęło wybijać rytm, niczym najszybszy perkusista.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz