Arlina

Walka z tym stworzeniem była okropna, gdyby nie Ever (którego muszę nauczyć posługiwać się mieczem), mogłoby być po mnie. Ale nie jest, z czego się cieszę.
-To gdzie teraz? - zapytał się Ever.
Stałam przez chwilę starając się to wyczuć, i faktycznie: poczułam.
-Tędy, szybko - powiedziałam ciągnąc go za sobą ile sił w nogach.
Bałam się że będę musiała zostawić go w tyle, ale zapomniałam że jest wampirem. Więc biegliśmy szybko, aż znaleźliśmy się w miejscu gdzie płonął śnieg....
-Niesamowite - powiedział Ever.
-Tak, niesamowite - powtórzyłam.
Wyglądało to pięknie, na białym śniegu płonął czarny... nie czarno złoty ogień, oświetlając swoją specyficzną barwą wszystko dookoła. Wiedziałam że gdzieś już widziałam coś takiego, równie nieziemskiego i fascynującego, lecz nie mogłam sobie tego przypomnieć.
Wraz z Everem dokładnie w tym samym momencie wyciągnęliśmy ręce i dotknęliśmy Magicznego ognia. Wtedy rozległ się głos:
-Zadanie wykonane pomyślnie. Wygrywają Arlina i Ever. - I przeniosło nas z powrotem przed szkołę.
Nie tylko nas, zresztą. Pozostali także musieli wrócić.
-Dobrze się spisaliście - powiedział Dragon. - Ale rozcięłaś zaklęcie Arlino, za karę będziesz musiała uczęszczać na dodatkowe zajęcia z szermierki.
-Ever też! - dodałam.
Nauczyciel był w szoku, chyba nie przewidział że Ciemna będzie chciała uczestniczyć w lekcji wraz z Jasnym.
-Dobrze, Ever też.
-Ej! Ja się na to nie piszę, nie umiem się obchodzić z bronią -sprzeciwił się Ever.
-To się nauczysz - ucięłam. - Skoro jest kara to pewnie też jest nagroda- zasugerowałam.
-Tak masz rację, tą nagrodą jest właśnie Magiczny Ogień - to mówiąc posłał ogień w naszym kierunku, jednak nie uderzył on w nas, tylko wnikną w nasze serca. Od razu poczułam niezwykłe ciepło, rozprzestrzeniające się po moim ciele.
-A do czego on służy? - spytał ktoś w tłumie.
-Właściwie to nie wiem - powiedział Dragon drapiąc się w głowę. - Ale kiedyś się wam przyda.
-Co?!- wykrzyknęłam wściekła. - Dajesz nam coś takiego nawet nie wiedząc jak to działa?!
Ludzie w tłumie zaczęli chichotać, a mnie o mało nie trafił szlag na miejscu.
-A wy co się śmiejecie? - skierowałam to do nich. - Jak żeście tacy mądrzy to może się zamienimy?
To ich skutecznie ucieszyło.
-To kiedy mamy chodzić na tą dodatkową szermierkę - spytał Ever.
-We wtorki i czwartki na ósmej lekcji. Spotykamy się równo o trzeciej przed budynkiem szkoły.
Westchnęłam i nic nie mówiąc wróciłam do pokoju. Niech inni sobie robią co chcą, ale ja mam dość. Zbyt dużo rzeczy wydawało mi się ostatnio znajome, zbyt dużo... Aż boję się pomyśleć co przyniesie jutrzejszy dzień. Niestety jutro czwartek...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz