Cavaliada

Zerwałam się z łóżka. Zegarek wskazywał 9.06. No świetnie. Zaspałam na lekcje. Teraz miałam Chemię. Ubrałam się szybko nakarmiłam Tazanię i wybiegłam z pokoju. Oczywiście spóźniona wbiegłam do klasy.
- Cavaliada Iris, spóźnienie. Siadaj. - usłyszałam. Zdziwiona opadłam na wolne krzesło. Nauczycielka stała patrzyła na mnie. Siedziałam i przepisywałam szybko z tablicy. Wokół mnie nadal było cicho. 
- Cavaliado, dostajesz szlaban. - powiedziała.
- Ale za co?! - krzyknęłam. - Świetnie. - powiedziałam i wyszłam z klasy. Byłam wściekła. Niebo nagle pociemniało, zaczęło padać i mocno wiać. No tak. Muszę się opanować, bo jeszcze zaraz grad tu sprowadzę... Rozluźniłam się i pogoda lekko się poprawiła. Już nie padało, ale nadal było ciemno i lodowato. Pobiegłam przed siebie. Nie zauważyłam, kiedy znalazłam się w labiryncie. Usiadłam. Nie sądziłam, że mogę tu kogoś spotkać... Ktoś potknął się o mnie i upadł. Jaka łamaga...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz