Arisa

Ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju. 
- Proszę! - zawołałam podnosząc się z łóżka. Do pokoju wszedł Pendragon.
- Mamy razem wf - zakomunikował mi - Spotykamy się wszyscy koło jeziora - po tych słowach odwrócił sie na pięcie i wyszedł, trzaskając drzwiami. 
Kiedy zostałam sama, podeszłam do okna. Chciałam sprawdzić czy chłopak mnie nie oszukał. Nad jeziorem zebrała sie już spora grupka uczniów. A więc jednak Pendragon nie kłamał, ale po co w takim razie po mnie przyszedł? Zresztą, chwilowo to nie ważne. 
Po kilku minutach razem z kilkoma innymi uczniami dotarłam nad jezioro. Czekał tam na nas profesor Lynx, opiekun akademika ciemnych. 
- No nareszcie. To już chyba są wszyscy spóźnialscy - zaczął nauczyciel - Dzisiaj czeka was pierwsze i wyjątkowe zadanie. Macie odnaleźć Magiczny Ogień, który profesor Lansa starannie ukryła w lesie zimowym. Ale to nie wszystko. Będziecie podzieleni na dwuosobowe zespoły. To zadanie ma na celu nie tylko sprawdzenie waszych umiejętności, ale i tego czy nie pozabijacie sie nawzajem...
- Niby dlaczego mielibyśmy się pozabijać? - zapytał ktoś z tłumu 
- Bo w każdej parze będzie jedna osoba z akademika jasnych i jedna od ciemnych
- Co takiego?! - wykrzyknęliśmy chórem
- To co słyszeliście - nauczyciel spojrzał na nas groźnie - i nie chcę słyszeć żadnych dyskusji! A teraz proszę niech podchodzą do mnie wyczytane osoby: 
Abigail i Hige 
Will i Veneficus
Arlina i Ever
Arisa i Pendragon 
...
Kiedy już wszyscy zostali wywołani, profesor zaczął po kolei do nas podchodzić. 
- Złapcie sie za ręce - polecił kiedy doszedł do nas. Niechętnie usłuchaliśmy, a nauczyciel połączył nas jakimś dziwnym zaklęciem i poszedł dalej. Pendragon szarpnąl się, chcąc uwolnić rękę.
- Ała! - krzyknął
- Zapomniałem was uprzedzić - powiedział profesor Lynx, spogladając na nas znacząco - Że każda próba uwolnienia się przed wykonaniem zadania może się dla was źle skończyć.
- Super - mruknął sarkastycznie Pendragon 
- Och, nie rób scen - powiedziałam - Im szybciej to skończymy, tym szybciej się od siebie uwolnimy - chłopak chciał coś odpowiedzieć, ale nauczyciel znów zabrał głos
- W porządku, skoro już wszyscy mają swoje pary to możemy zaczynać. Na wykonanie zadania macie czas do północy. A teraz pora na kolejną niespodziankę - profesor uniósł ręce i wymruczał jakieś zaklęcie, a nam ziemia usunęła sie pod nogami.
Minutę pózniej wylądowaliśmy w środku lasu zimowego. Byliśmy sami. Zadanie się rozpoczęło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz