Michaela - "Szkoła i...chłopcy? cz. 2"

Jakiś opiekun zaprowadził mnie do mojego pokoju na szczęście na razie z nikim go nie dzieliłem. Drago nie dawał mi spokoju więc zabrałem go na spacer(albo to on raczej mnie bo to on wybierał drogi którymi mieliśmy iść). Szliśmy korytarzem kiedy nagle drzwi otworzyły się i walnęły mnie aż straciłem równowagę. Jeszcze nikt mnie nie przewrócił ale tym razem byłem za bardzo zamyślony bo zobaczyć że drzwi się otwierają. Dziewczyna pomogła mi wstać chodź nie chciałem pomocy ale Drago nalegał:
- Wybacz waść. Niechcący... - wydukała dziewczyna
- Żyję. Nic się nie stało-powiedziałem ponuro zresztą jak zawsze
- Y... Zaiste... Ale i tak przepraszam. Jak coś, to jestem Will, i jedna rada: nie lubię niektórych ludzi...
- Czy ja do nich należę? - zapytałem lekko rozbawiony bo rozśmieszył mnie sposób mówienia tej dziewczyny lecz nie uśmiechnąłem się ani nie zaśmiałem.. ja nie robiłem tego, to nie pasowało do mnie
- Zależy jak się nazywasz. I czy jesteś taki jak inny...
-I mnie to cieszy-powiedziałem ponuro bo dziewczyna zaczynała mnie denerwować- zawsze byłem inny i mi to nie przeszkadza a jak tobie przeszkadza to zignoruj mnie jak inni .
-Jesteś z ciemnych?-powiedziała, ale raczej nie zabrzmiało to jak pytanie, tylko jak z twierdzenie.
-Tak, jak byłbym z jasnych to chyba sam siebie bym załatwił-powiedziałem i odszedłem omijając dziewczynę.
-Jak masz na imię?!-krzyknęła a ja zatrzymałem się i powiedziałem od niechcenia:
-Michael- i poszedłem dalej.
Drago całą drogę był na mnie obrażony nie wiem o co. Po godzinę wróciliśmy do pokoju. Miałem już dosyć łażenia jak na jeden dzień. W końcu miałem się cieszyć tym że nie jestem już niczyim sługusem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz