Arisa

Nie mogłam uwierzyć w rewelacje jakie opowiedział mi Pendragon. Ale kiedy nieopatrznie dałam mu to do zrozumienia chłopak prawie się  załamał. Usiadł na łóżku i ukrył twarz w dłoniach. Pierwszy raz widziałam go w takim stanie. Zrozumiałam, że wszystko co powiedział, choć nieprawdopodobne, było prawdziwe. Podeszłam i niepewnie przytuliłam go.
- Wybacz... To takie... nieprawdopodobne... Ale po co on to zrobił? – zapytałam nadal oszołomiona
- To już nie ważne. - szepnął nie zmieniając pozycji. - To już po prostu nie ważne...
- Dla mnie ważne – zapewniłam go -Wierzę ci
- Przed chwilą powiedziałaś coś innego.
- Musiałam to przemyśleć. – wyjaśniłam, Pendragon podniósł głowę i wtulił się we mnie. Moim zdaniem nie miał żadnych braków. Jednak kiedy mu to powiedziałam chłopak szybko wstał z łóżka i podszedł do okna.
-A ty dokąd? – spytałam zdumiona
- Po to co moje. - wycedził nawet nie patrząc na mnie. Był wściekły. Nie wiedziałam czy na mnie za to, że mu od razu nie uwierzyłam. Czy na tego całego Ksawiera, który był sprawcą wszystkich nieszczęść w jego życiu. Prawdopodobnie na nas oboje. Wampir stanął na parapecie.
- Zaczekaj!- Podbiegłam łapiąc go za nogawkę od spodni - Co ty wyprawiasz?!
- Moonlight zostanie mnie kryć. Ty będziesz milczeć. Rozumiesz? Moonlight powie ci co masz robić. On już wie o wszystkim. – powiedział już spokojniejszym głosem
- Przestań! Bredzisz...- byłam załamana. Rozpłakałam się.
- Zależy ci na mnie?- zapytał nieoczekiwanie. „Bardzo!” – chciałam krzyknąć, ale wydukałam tylko:
- Ba...
- Skoro zależy to muszę iść. Jeżeli nie to uznaj, że zmarłem... Tak będzie najlepiej. – powiedział cicho Pendragon nie rozumiejąc widocznie co chciałam powiedzieć. Ale jak mógł myśleć, że chciałabym aby nie żył! Wzburzenie zwróciło mi mowę.
- Dla ciebie... – wydusiłam szeptem. Nie wierzyłam już, że uda mi się go przekonać do pozostania w szkole.
Nieoczekiwanie chłopak zszedł z parapetu i zamknął okno.
- Dziś ci się udało... Ale pamiętaj... – nie zdążył nic więcej powiedzieć bo podbiegłam i przywarłam do niego... Kiedy się już odsunęłam zobaczyłam szok na twarzy chłopaka. W tym momencie uświadomiłam sobie co właściwie zrobiłam. Zarumieniłam się i spuściłam wzrok. W pokoju zapadła cisza. Pendragon najwyraźniej czekał aż coś powiem.
- Przepraszam... nie wiem co we mnie wstąpiło…  - wydusiłam z siebie - A raczej wiem, ale to nie jest żadne usprawiedliwienie… - westchnęłam - Bo ja.. Ja Cię kocham - wampir milczał, nie odważyłam się spojrzeć mu w twarz, Nie chciałam widzieć jak mnie wyśmieje. Jednak nie mogłam już ukrywać swoich uczuć. – Kocham Cię i nie wiem co bym zrobiła jakby znowu coś Ci się stało. Wtedy w szpitalu myślałam tylko o jednym… Żeby Cię uratować, albo umrzeć razem z Tobą… - zamilkłam. Powiedziałam już wszystko co czułam i ogromny ciężar spadł mi z serca. Pendragon cały czas milczał. Nie wiedziałam jak zareaguje więc przyszykowałam się na wybuch złości albo śmiechu.
- Dziękuję – powiedział nieoczekiwanie chłopak, zdumiona spojrzałam na niego
- Niby… za co? – wyjąkałam zmieszana
- Za… za… –  nie mógł znaleźć odpowiednich słów – Za miłość – powiedział w końcu
- Ale mówiłeś, że… - przerwał mi
- Wiem, mówiłem prawdę. Ja nie potrafię kochać – wyjaśnił – Ale Ty pokazałaś mi, że jest to możliwe… - urwał i westchnął ciężko – Że możliwe jest aby ktoś pokochał mnie. A już zacząłem w to wątpić… - Teraz to on mnie zaskoczył.
- Ale dlaczego? – zapytałam, Pendragon znowu usiadł na łóżku. Poklepał miejsce obok siebie. Usiadłam, a on objął mnie ramieniem
- To Ksawier wpoił mi to przekonanie, a potem… potwierdziło się. Nigdy nikt nie powiedział, że mnie kocha. Przyjaciół też nie mam oprócz Moonlighta oczywiście. Zresztą nie dziwię się temu. No bo kto by chciał kochać kogoś kto nie umie odwzajemnić uczuć? Dopiero ty pokochałaś mnie takim jakim jestem. Ze wszystkimi brakami…
- Już Ci mówiłam, że jak dla mnie nie masz żadnych braków – spojrzał na mnie z niedowierzaniem – Naprawdę, jesteś opiekuńczy i troskliwy i czuły… - znowu mi przerwał
- To tylko pozory – powiedział smutno – Dlatego muszę odebrać tą kulkę Ksawierowi i odzyskać swoje prawdziwe uczucia.  Czy będziesz mnie kryła przed nauczycielami kiedy pójdę odebrać co moje? – zapytał, kiwnęłam głową
- Oczywiście, ale musisz mi obiecać, że wrócisz cały i zdrowy – powiedziałam, patrząc chłopakowi w oczy.
- Znowu się targujesz – wytknął mi ze śmiechem i przytulił mocniej do siebie - Nie martw się, nic mi nie będzie. Poza tym jeszcze dzisiaj nie wyjadę. Muszę się przygotować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz